Odstawiłem kuter na miejsce, zameldowałem się starszemu oficerowi, komandorowi Witoldowi Panasewiczowi, który wezwał dowódcę warty, jednego z moich kolegów. Dowódca warty w asyście dwóch uzbrojonych w karabiny marynarzy odstawił mnie bezpiecznie do specjalnie odgrodzonego płócienną zasłoną miejsca w międzypokładzie, przeznaczonego na areszt dla nieposłusznych gardemarynów. Odsiedziałem pięć dni, będąc stale pod opieką jednego wartownika marynarza, którego powszechnie nazywaliśmy pikadorem — za karabin z nastawionym bagnetem. Areszt był do pewnego stopnia odpoczynkiem od służby; przykrą jego formą było to, że przez pięć dni pozbawiony byłem prawa wyjazdu na ląd, z czego zwykle korzystaliśmy na równi z oficerami.
Zaznaczyć należy, że przed tym zdarzeniem posłano mnie na takim samym kutrze na redzie w Lipawie do jakiegoś holownika. Dobijając do niego, nie wziąłem pod uwagę dryfu i fali, w wyniku czego dość paskudnie zgiąłem dziób kutra. Wydawało mi się więc, że jako jednemu z uznanych asów kierowania szalupami, wypadało mi się zrehabilitować i pokazać, że jednak prowadzić te stateczki umiem. Mam przeświadczenie, że cel został osiągnięty, chociaż kosztowało mnie to pięć dni aresztu i gniew dowódcy.
Dowódcą „Cesariewicza” był kapitan Lubimow, człowiek w wieku ponad lat 50, przygarbiony, z siwymi wąsami, wzrostu średniego. Był kiedyś ranny, po czym został mu pewien defekt mowy, który polegał na tym, że gdy się zdenerwował — a miał przy nas często ku temu sposobność — nie mógł od razu wypowiedzieć słowa, natomiast wydobywał się z jego ust dźwięk podobny do głuchego ryczenia. Między sobą trochę sobie z niego żartowaliśmy i niejeden świetnie go naśladował, ale cieszył się wśród oficerów i całej załogi ogromnym szacunkiem i bali się go wszyscy jak ognia. Marynarze opowiadali o nim, że widzi na 5 sążni pod wodą.
W każdą niedzielę kajutkompania (mesa) oficerów zapraszała kolejno kilku z nas na śniadanie. Podczas śniadania rozsadzano nas pomiędzy oficerami. Po śniadaniu musieliśmy zostawać na czarnej kawie z mnogimi likierami. Obserwowano tu nasze zdolności towarzyskie. I chociaż byliśmy w bardzo dobrych stosunkach z naszymi starszymi kolegami, nie lubiliśmy
82