tylu wycieczkowiczów w stronę wybrzeża, słynnego przed wojną w całej Rosji.
Gdy wyszliśmy do Zatoki, pomyślnie przemknęliśmy poprzez płyciznę, za którą było zwykłe miejsce czatowania łodzi podwodnych, i całą szybkością skierowaliśmy się na północ do Moonsundu.
Niebawem wypadki wojenne zaczęły się rozwijać z niepohamowaną szybkością. Pewnego poranka para krążowników niemieckich w asyście torpedowców i trałowców zbliżyła się do przejścia między wyspami Moon i Esel, zbombardowała przeważającą artylerią baterię rosyjską, zmusiła ją do milczenia. Torpedowce i trałowce weszły w zachodnią stronę płytkiej i obszernej zatoki pomiędzy wyspami i znalazły się na naszych tyłach. Natychmiast skierowaliśmy się tam z dwiema grupami torpedowców. Torpedowce przeciwnika manewrowały na samym zachodzie, pod osłoną ciężkich dział dwóch krążowników typu „Ausburg” i dobrze wytrzymywały nasz ogień. Straciliśmy wtenczas jeden z torpedowców „Groni”, którego załogę uratowała pod silnym ogniem kanonierka „Chrabryj”.
Na płytkiej wodzie zatoki torpedowce nie mogły rozwinąć szybkości, nie bardzo też słuchały steru. To uniemożliwiało im wszelkie przeciwdziałania artylerii „Ausburgów”, które — stojąc na kotwicy — potężnie i spokojnie zasypywały nas swoimi sześciocalowymi pociskami. Ku wieczorowi wycofaliśmy się.
Grupa torpedowców pozostała w zatoce. Po powrocie na redę Moonsundu admirał zawezwał do siebie dowódców dawnego Drugiego Dywizjonu Torpedowców, w skład którego wchodził mój stary znajomy „Stierieguszczij”. Zamiarem admirała było zaatakować Niemców w zatoce całym tym dywizjonem, torpedami i artylerią i w miarę możności przywrócić baterię. Na zebraniu, które chyba można nazwać wojennym, plan działania został ustalony dokładnie, ustalono też, że udam się na czołowym torpedowcu, wspomagając dowódcę dywizjonu.
Wyjście ustalono na godzinę 10, gdy było zupełnie ciemno. Należało przypuszczać, że rozprawa nie będzie łatwa i że trzeba się liczyć ze stratą kilku torpedowców. Licząc się z możliwością, że z wyprawy nie powrócę, napisałem parę listów krótkich, dając między innymi wskazówki żonie, jak miała postąpić. Potem zająłem się przygotowaniem wyprawy.
158