Dobierzcie sobie wspólników, przyciśnijcie więźniów: proces pokazowy 183
Stalin odparł, że on i Woroszyłow tworzą komisję Politbiura. Zważywszy na zajadłość Klima, nietrudno zgadnąć, dlaczego się tam znalazł, ale czemu zabrakło Mołotowa? Być może ten znany skrupulant nie chciał łamać partyjnej etykiety i okłamywać starych bolszewików, choć z pewnością nie sprzeciwiał się zabijaniu ludzi.
Kamieniew błagał Politbiuro o gwarancję, że zachowają życie.
- Gwarancja? - odparł Stalin zgodnie z relacją Orłowa. - A jaka tu może być gwarancja? To po prostu śmieszne! Może chcecie oficjalnego traktatu poświadczonego przez Ligę Narodów? Zinowiew i Kamieniew zapomnieli, że nie są na bazarze i nie targują się o kradzionego konia, lecz stoją przed Politbiurem bolszewickiej partii komunistycznej. Jeśli zapewnienie Politbiura nie wystarczy, to nie mamy po co dłużej rozmawiać.
- Zinowiew i Kamieniew zachowują się tak, jakby mogli stawiać warunki Politbiuru - zawołał Woroszyłow. - Gdyby mieli choć odrobinę zdrowego rozsądku, padliby na kolana przed towarzyszem Stalinem...
Stalin wymienił trzy powody, dla których nie zostaną straceni: po pierwsze, jest to naprawdę proces Trockiego; po wtóre, skoro ich nie rozstrzelał, kiedy działali na szkodę partii, to dlaczego miałby rozstrzeliwać teraz, kiedy jej pomagają; a po trzecie, „towarzysze zapominają, że jesteśmy bolszewikami, uczniami i naśladowcami Lenina, i nie chcemy przelewać krwi starych bolszewików, bez względu na to, jak ciężkie popełnili w przeszłości grzechy...”
Zinowiew i Kamieniew z ociąganiem zgodzili się przyznać do winy, pod warunkiem, że nie zostaną rozstrzelani, a ich rodziny będą bezpieczne.
- To się rozumie samo przez się - powiedział Stalin, kończąc posiedzenie.8
Stalin zabrał się do pracy nad scenariuszem procesu Zinowiewa, upajając się swoimi zdolnościami dramaturga. Z ujawnionych niedawno dokumentów archiwalnych wynika, że dyktował nawet całe kwestie nowemu prokuratorowi generalnemu, Andriejowi Wyszyńskiemu, który skwapliwie notował słowa swego przywódcy.9
Dwudziestego dziewiątego lipca Stalin wydał poufny okólnik, w którym ogłosił, że rozbudowana organizacja terrorystyczna pod nazwą „Zjednoczone Centrum Trockistowsko-Zinowiewowskie” planowała zamachy na życie Stalina, Woroszyłowa, Kaganowicza, Kirowa, Ordżonikidzego, Żdano-wa i innych. Znalezienie się na tej liście rzekomych celów było swoistym zaszczytem, świadczyło bowiem o bliskich związkach ze Stalinem. Można sobie wyobrazić przywódców sprawdzających listę z wypiekami na twarzy, jak uczniowie, którzy biegną do tablicy ogłoszeń, żeby zobaczyć, czy zostali