92 MIECZYSŁAW INGLOT
ków. Kraszewski zaczyna zdawać sobie sprawę z nieuchronności pewnych procesów zachodzących w literaturze, związanej poprzez prasę z nurtem codziennego życia. Lata 1840—1863 będą latami poszukiwań płaszczyzny, na której mógłby on uznać istnienie i działalność nowych sił w sztuce oraz wykorzystać te siły w pracy nad odbudową kultury polskiej.
Jeszcze w roku 1838, w artykule „O literaturze periodycznej” zdobył się Kraszewski na omówienie bez słowa nagany organizacji wydawnictw prasowych na Zachodzie, będących organami określonego stronnictwa, opartych na prywatnym funduszu i opłacających współpracowników 1?)). W „Studiach literackich” (1842) przedruk omawianego artykułu uzyskał już uzupełnienie w postaci krytycznego przedstawienia przyczyn upadku wielu z pism polskich. Krótkotrwałość naszych wydawnictw periodycznych miała, zdaniem Kraszewskiego, swe źródło w braku dobrej organizacji gazety, w braku ludzi wykształconych w zawodzie dziennikarza, którzy by tej pracy mogli sw1 2ój czas wyłącznie poświęcić 20).
Połowiczność stanowiska pisarza, który protestując słusznie (choć nie zawsze w imię słusznej idei) przeciw destrukcyjnej roli pieniądza na rynku wydawniczym — widział z drugiej strony organizacyjną nieodzowność posługiwania się pieniądzem wystąpiła wyraźnie w „Aktach Babińskich”.
Jak już wspominaliśmy, podkreślał tam Kraszewski ponownie swoją, już w „Asmodeuszu” wyrażoną, odrazę do kramarskich form w literaturze21). Nieodrodny syn okresu, kiedy wydawano czasopisma w czynie ofiarnym na rzecz pogorzelców czy odbudowy spalonych kościołów, z dumą wspominał o inicjatywie pisarzy i artystów, którzy poświęcili swój trud na rzecz pomocy mieszkańcom spalonego Hamburga 22).
Ale jednocześnie zwracał się do publiczności z otwartym apelem o pieniężne poparcie dla naszej literatury zagrożonej przez konkurencję obcej książki. Publiczność została oskarżona o to, że przez kupowanie obcych książek stwarza dla polskiej książki niekorzystną sytuację rynkową, co z kolei odbija się bardzo na poziomie honorarium wypłacanego przez wydawców twórcom rodzimej literatury. Jak widzimy, pisarz opuścił kazalnicę szlacheckiego moralisty i zaczął przemawiać językiem konkretnych faktów ekonomicznych. Nie na długo jednak. Przyznając, że pieniądz staje się podstawą egzystencji literatury, zastrzegał się jednocześnie przed możliwością posądzenia go o chęć zysku. Na ewentualny zarzut, że całą wypowiedź dyktuje mu żal za obniżonym honorarium, odpowiadał: „Nie dlatego, bo o nie nie dbam. Da je Bóg, dobrze; nie da, obejdziemy się bez nich. Ale dlatego, że one są termometrem literatury. One oznaczają stopień ciepła lub zimna publiczności” 23).
,f>) Por. w tej sprawie A. Trepiński: J. I. Kraszewski — dziennikarz, Zeszyty Prasoznawcze, 1960, z. 4, s. 64.
20) Por. J. I. Kraszewski: Literatura periodyczna, Studia literackie, Wilno 1842, s. 234.
21) Por. tenże: Prospekta-Szyldy. Akta Babińskie, Wilno 1843, Książeczka pierwsza.
2) Fakt ten skomentował Kraszewski następującymi słowami: „Śliczna rzecz kiedy
też literatura i sztuki mają już co dać na jałmużnę! -- one co dawniej same prawie jałmużną tylko żyły”. Jałmużna literacka, Akta Babińskie, op. cit., s. 96—97.
23) J. I. Kraszewski: Wstępne słówko, Akta Babińskie, Książeczka drugr s. 22—23.