MIŁOŚĆ
Zaczął z nią spacerować w Letnim Ogrodzie! Wychowankę Smolnego wypuszczano do domu tylko w dni wolne od zajęć. Jednakże cesarz nie mógł już żyć bez tych spacerów. Toteż matka i pani Szebeko musiały nakłonić Katieńkę, by porzuciła Smolny.
Zrobiła to z radością - okazało się, że ona też nie może żyć bez tych przechadzek. Bez spacerów... i tylko spacerów! Tak przebiegał ten plato-niczny romans, mogłoby się zdawać, nie do pomyślenia dla Don Juana!
Ich regularne spacery w Letnim Ogrodzie: cesarz, obok ona, na przo-dzie biegł ukochany pies, z tyłu - w stosownej odległości - wlókł się adiutant. Stali bywalcy parku szeptali: „Cesarz wyprowadza na spacer swoją mamzelkę".
Trzeba było zmienić miejsce przechadzek. Teraz odbywały się one na wyspach. Platoniczny romans Don Juana trwał dalej. Spacery i nic więcej. Pocałunki w alejach. I to wszystko. Kareta cesarska odwoziła ją do domu. Szczęśliwe twarze zakochanych - siedemnastoletniej panienki i czter-dziestoośmioletniego cara.
Piąty krzyżyk na karku, a cesarz zachowywał się jak zakochany licealista.
Katia została mianowana frejliną cesarzowej. To zwyczajowe miejsce kochanek cara. Wszelako ku zdumieniu Wiery Szebeko, zostawszy frejliną, kochanką w dalszym ciągu nie była. Cesarz płonął, ale z nieznanych przyczyn nie zdobywał się na natarczywość. Znowu Wiera Szebeko musiała delikatnie nakłaniać Katię. Wszystko na próżno.
Zresztą i na dworze Katia wcale się nie pojawiała.
Nie dlatego bynajmniej, że cesarz oszczędzał cesarzową. Cesarzowa od dawna przywykła do frejlin-kochanek. Jej pełne cierpliwości i ofiarności spojrzenie, jak zawsze spoczywało na kolejnej krasawicy... by przepełnić się współczuciem i smutkiem, kiedy odprowadzała ją z pałacu!
Nie, pojawić się na dworze nie zechciała sama Katieńka. Dlaczego? Tu się krył klucz do romansu, który się wymknął zarówno jej matce, jak i Wierze Szebeko. Ona była inna.
W tym czasie Instytut Smolny - podobnie jak i cały kraj - był podminowany reformami Aleksandra II. Wicher przemian wtargnął i do tej najbardziej konserwatywnej instytucji w Rosji. Sprowadzono słynnego pedagoga, Konstantina Uszynskiego, który gruntownie zreformował Instytut. Za czasów Uszynskiego zaczęto wykładać literaturę i matematykę, poważnie traktować wykształcenie panien. Aczkolwiek wkrótce znakomitego pedagoga zdołano wygryźć ze Smolnego, jednakże pozostali
223