niskiego, miał na sobie ubranie żołnierskie i brody nie golił. Wyglądem swoim nie różnił się wcale od przeciętnego czer-wonoarmiejca, a przy tym posiadał doskonałą znajomość gwary żołnierskiej i specjalnego dialektu syberyjskiego. W naszej dalekiej podróży, którą odbyliśmy, było to dla mnie okolicznością niezwykle pomyślną; sądzę, że sam nigdy bym cały nie dojechał.
Na ulicy umówiliśmy się z Gajdą, że spotkamy się nazajutrz po południu na dworcu, żeby w myśl rozkazu wyjechać razem nie później niż w 24 godziny. Wróciłem do domu, gdzie wszyscy bardzo się ucieszyli, że mnie w ogóle jeszcze widzą. W porównaniu z możliwym rozstrzelaniem, o co wcale nie było trudno, mój wyjazd nie wydawał się jeszcze taki zły. Zaczęliśmy pakować i wybierać dla mnie rzeczy. Znowu przydał się mój port-plaid, z którym kiedyś wyjechałem z Helsingforsu i który poszedł gdzieś w kąt, zażenowany sąsiedztwem wspaniałych i drogich kufrów amerykańskich.
Był kwiecień. Nasze święta wielkanocne już przeszły. Zbliżał się okres świąt prawosławnych. Słońce świeciło mocno, ale śniegu było bardzo dużo i jeżeli tajał powoli w dzień, to znowu tężał podczas nocy.
Gospodarz nasz był bardzo zajęty i w usposobieniu złym. W Nowonikołajewsku i okolicy znajdowało się około 50000 trupów, których na skutek wielkiej ilości śniegu i stężenia ziemi nie można było pogrzebać. Bolszewicy postanowili zaradzić temu w ten sposób, że w pobliżu obozu koncentracyjnego zbudowano wielkie piece, do których mieszkańcy dostali polecenie zwozić trupy i tam je spalić. Zwożono je jak drzewo.
Nazajutrz w porze oznaczonej żona i starsza córka odprowadziły mnie na dworzec, a tłumoki zostały odwiezione przez Wasię naszymi dawnymi saniami, tym samym dobrym konikiem. Powiedziałem żonie, żeby się nie niepokoiła, że zaraz do niej napiszę i prosiłem, żeby mi starała się dawać znać o zmianie swego adresu.
Załadowaliśmy się do wagonu towarowego, w którym było pełno żołnierzy jadących w tym samym kierunku. Znalazło się miejsce na pryczach i dla mnie z Gajdą.
Przyjaciel Gajda szybko poznał się ze wszystkimi żołnierzami i zdobył ich sympatię. Jeżeli nie spał, to nie milczał ani chwili.
239