HOLLYWOODZKA HISTORIA
Tak oto wojna sprowokowała wystąpienie wsteczników, niezadowolonych z jej wyników i z reform oraz liberałów, również niezadowolonych - z wyników wojny i braku reform.
Oto co napisał jeden z głównych działaczy partii konserwatywnej, książę Mieszczerski:
Gdyby nie ten fatalny wynik wojny, ruch anarchistyczny pozostawałby u nas jak dawniej chorobą chroniczną w życiu intelektualnym Rosji, nie znalazłby wszelako dla siebie gruntu , żeby przejść w stan ostrego i zuchwałego ataku na porządek państwowy.
Traktat berliński stał się beczką prochu dla Rosji.
I tragiczne wydarzenia nie dały na siebie długo czekać.
Wydarzenia te zaczęły się od okoliczności uznanych podówczas za banalne. W tym czasie Aleksander, bacznie patrzący wstecz, wolał mieć dokoła siebie gorliwych służbistów, podobnych do tych z epoki swego ojca.
Generał-adiutant Fiodor Trepów, petersburski gubernator, do nich właśnie należał. Cesarz wiedział, że nie cieszy się on sympatią społeczeństwa. Jednakże tak się już ustaliło: wystarczyło, że kogoś mianował, by budził on powszechną antypatię. Aleksander z irytacją zauważył: cokolwiek by teraz zrobił - zawsze okazywało się to pomyłką.
Sześćdziesięcioletni Trepów, rówieśnik monarchy, był „ojczulkiem starej daty" - typowym mikołajowskim dzierżymordą. Jak pisał złośliwy współczesny, „ma na twarzy wypisany taki program, że jeżeli zrealizuje jedną czwartą, to go trzeba dziesięć razy powiesić. A przy tym cóż za do-broduszność!"
Tego letniego dnia 13 lipca 1877 roku Trepów przyjechał o dziesiątej rano do aresztu śledczego na ulicy Szpalernej. Tutaj gubernator natknął się na podwórzu na spacerujących razem trzech aresztantów. Jednym z nich był wspomniany już członek „Ziemli i Woli" - Bogolubow, aresztowany za udział w manifestacji przed soborem Kazańskim i skazany na piętnaście lat katorgi. W areszcie śledczym czekał na zatwierdzenie wyroku i wysłanie na ciężkie roboty.
Dalej wszystko potoczyło się banalnie. Gubernator był w złym humorze i Bogolubow mu się nie spodobał - odpowiadał nie tak, jak należy, nie zdjął czapki. Trepów wyładował swój zły humor równie banalnie.
- Do karceru go! Zdjąć czapkę! - i machnął ręką, jakby sam chciał ją zrzucić z głowy aresztanta.
Bogolubow sądząc, że generał chce go uderzyć, gwałtownie odskoczył. Czapka spadła mu z głowy, sam zaś Bogolubow, tracąc równowagę,
303