0306

0306



barża rozbiera się do naga i tłucze wszy. Wszyscy mają paznokcie obu wielkich palców zalepione krwią. Matki grzebią dzieciom we włosach wprawnie i bezmyślnie jak małpy. Dawniej, rozmawiając z sąsiadką, robiły pewnie na drutach lub przędły... Dziś iskają dzieci albo jedna drugą. Po prostu przyjacielska usługa.

Choć jej mamy tyle dokoła nas, wodę do mycia i picia zdobywa się z wielkim trudem. Na całej barży jest tylko jedno wiadro, które właściciel pożycza bardzo niechętnie, odkąd dwa inne utopiono w rzece. Sznur jest wprawdzie długi, ale prąd tak podstępny i silny, że musisz dobrze uważać, by wstecz nagle szarpnięte wiadro nie zerwało cię z pomostu. Trzeba też dlatego wody nabierać po trochę i po trochę windować ją na górę. Chodzi mianowicie o to, aby wybitnie człowiekowi nieżyczliwa rzeka nie spostrzegła, że się ją podkrada. Nie można też dlatego wiadra zapuszczać głębiej w nurt, tylko płytko i płochliwie ścinać z powierzchni pobielałe wióry pian. Manewr ten powtarzać trzeba niezliczoną ilość razy, nim kilkanaście stłoczonych na pomoście osób dostanie choć po pół garnuszka wody. Jeśli uda mi się zatem wyprosić jej dziennie tyle, ile wejdzie do puszki po konserwach, uważam się za szczęśliwą i przez los wybraną.

Noce są zimne i coraz zimniejsze. Płyniemy przecież wprost na północ. Czarny zarys wieży nad nami pruje się przez gwiazdy ogromne, mlecznobiałe, które, choć jedziemy z prądem szybko i nieustannie, są nieustannie w tym samym miejscu nad nami. Ranki bywają mgliste i mokre. Koc i rzeczy, w których śpimy, robią się do rana ciężkie od wilgoci i tylko w załamaniach mają swój normalny kolor. Grzbiety fałdów są siwe od rosy. Za to w dzień upał i takie słońce, że aż wszy oczy mmżą!

Z chlebem krucho. Wydano go nam w Farabie na całą drogę i cały zapas zamknięto w luce pod kuchenką. Nie wiem, czemu połowa tego chleba tam zamokła. Ludzie się burzą i awanturują. Chudy, wąsaty pan w cywilnej czapce, do którego się mówi „kapitanie” - jest komendantem całego transportu. Jedni uważają go za niedojdę, drudzy - za nieuczciwego niedojdę w dodatku. Krzyczą, że sam je suchy chleb, a ludziom daje mokry. Nie mam pojęcia, jaki chleb w istocie jada, to tylko wiem, że my dostajemy taki, który stał się rozmiękłą, zardzewiałą gąbką. Luka, w której go przechowywano, musiała mieć widocznie żelazne dno. Na szczęście mamy jeszcze trochę tego chleba, który pan Szczepan zdobył w Farabie, i parę cebul. Kipiatku nie dostajemy żadnego. Z kuchenki korzy-

312


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20090617006 jownikami. Złapanych na oczach publiczności rozbiera się do naga, kamery przenoszą o
Gdybyśmy midi ogromne łóżko.. i rozebralibyśmy się do naga... moglibyśmy
klstidwa194 376 L MOSZYŃSKI! KULTURA LUDOWA SŁOWIAN zebrawszy się do naga, chodzą dokoła niego i, od
rozkazu przeniosłem się do szpitala. Tu już wszyscy z wyładowanymi walizami, ogoleni i wystrojeni oc
Sierotka Marysia kolorowanka (4) Mali ludkowie z zapałem zaczęli szykować się do drogi. Nocą, gdy
Gdybyśmy midi ogromne łóżko.. i rozebralibyśmy się do naga... moglibyśmy
skanuj0053 Odgrywanie ról1, gry i symulacje2 Metody te zalicza się do grupy metod symulacyjnych, któ
Podstępnie wdarł się do domku babci. Połknął biedną staruszkę jednym kłapnięciem wielkiego pyska.
DSC00169 (15) na sKrzynkoweSkrzydła również rozdzielone ale wszystkie otwierają się do wewnątrz dzię
Przepis ten nie odnosi się do spółek osobowych. Podmiotowość prawną mają albo osoby fizyczne albo
drzwiczkami tylko odgrodzonej od dworu - każą się nam rozbierać do naga. Każda z nas dostaje metalow
IMGx10 152 Kiedy zaczęto samodzielnie rozbierać się, ubierać się..................... stosunek rodzi
page0017 7 braterską, nabytego i Danii odbiegł. Panowie zaś duńscy osobliwie za podżogą Gwilchelma,
page0030 20 Chociaż u nowożytnych fizyologów niema zgody co do określenia życia, atoli wszyscy się&n
mowisz masz (169) 173 WRÓĆ DO PODSTAW wiek języku. Wszyscy dowiedzieliśmy się, że rozwijanie talentu
img014 (2) wanego o bcu na 30 dni, by wszyscy mogli przygotować się do tego, co i tak nieuchronne. T

więcej podobnych podstron