WOJNA Z TERROREM
Nadeszła dla niej pora podsumowań. Swój obowiązek, gwoli którego przywożono niemieckie księżniczki do łoża rosyjskich carów, spełniła sumiennie. Urodziła mu trzech synów, ale jej ulubieniec zmarł. Ktoś, jeszcze w średniowieczu, przeklął ich heski ród. Przekleństwem było i to, że następcą został niekochany syn. Wielkolud o ciężkim, nieforemnym cielsku, pospolitym spłaszczonym nosie. Wybryk natury. Długo, widać, musiały trwać ożenki rosyjskich carów z niemieckimi księżniczkami, żeby urodzić takiego Rosjanina w każdym calu! Wszystko w Saszy było prawdziwie chłopskie - jego powolne myślenie, nieludzka, zwierzęca siła, jego wstręt do Europy. Wykończyła ją nie choroba, lecz poczucie, że jej życie jest zbyteczne. Nie miała po co ani dla kogo żyć.
Tam, na górze, w komnatach kochanki biegały jego dzieci z nieprawego łoża, tam był hałas, tam było życie. Miała co do tego pewność - tam czekają, nie mogą się doczekać jej śmierci.
Udało mu się jednak namówić cesarzową, by posłuchała lekarzy i udała się na zimę na Lazurowe Wybrzeże.
Wieźli ją „na kurację do San Remo" (jak powiedział cesarz) albo „umierać" (jak powiedziała ona sama). Wiedziała: chce mieć prawo nie myśleć o niej. Chce pojechać na Krym z Katią.
I oto wyjeżdżała do San Remo.
Następca był na ćwiczeniach wojskowych i przyjechał z Gatczyny na dworzec pożegnać się z matką. Cesarski pociąg przybył do Petersburga
0 głębokim zmierzchu.
Robiło się już ciemno. I wszystkie twarze były posępne, jakby to był orszak pogrzebowy. (Hrabia Szeremietiew, adiutant cesarzewicza)
Pociąg podjechał do dworca. W oknie pojawił się monarcha, wysoki, zgrabny, w zwykłej, białej czapce z szerokim daszkiem, mroczny, blady
1 zamyślony (jakoś od razu odmłodniał w przededniu jej odjazdu).
Cesarzowa o chudej, przypominającej ikonę twarzy, wyglądała przez okno. Następca wszedł do wagonu, lecz wkrótce opuścił go. Szybko się pożegnali.
Pociąg ruszył. Podobnie jak wszyscy odprowadzający następca myślał, że nie zobaczy matki już nigdy.
335