punkty umowy były raczej programem porządkowym odnośnie do przekazywania broni, sprzętu, amunicji, kwater, godziny i miejsca zbiórki oddziałów wojskowych i osób cywilnych. Wojska niemieckie miały wkroczyć na Hel w dniu następnym, o godz. 8 rano.
Ostatnią noc wolności z 1 na 2 października spędziliśmy bezsennie na przygotowywaniu się do niewoli. Pomimo zastrzeżeń w akcie kapitulacyj-nym, oddziały w ciągu nocy samowolnie niszczyły broń i amunicję. Karabiny maszynowe i ręczne oraz zamki od dział wrzucano do morza. Za-gważdżano lufy armatnie. Z nastaniem zmroku rozpoczęły się ucieczki kutrami i motorówkami przez morze, w kierunku Szwecji. Na zarządzenie dowódcy Rejonu Umocnionego w oddziałach spalono wszystkie akta personalne oraz zeszyty ewidencyjne podoficerów i szeregowych. Granaty, część broni i amunicji z mego oddziału żandarmi wrzucili do wody na końcu krótkiego mola. Trzy „Visy” (mój, st. wachm. Dobrowolskiego i wachm. Sadowskiego) i kilka mniejszych pistoletów wraz z amunicją złożyliśmy do metalowej skrzynki (kasy polowej). Po zalaniu wazeliną, skrzynkę tę zakopano w lesie około 100 m za willą „Pomorzanka”, pod grubą pochyłą brzozą [...]
Pod wieczór 1 października 1939 roku nasz płatnik plut. Walcharz przyniósł z dowództwa obrony Helu pieniądze na wypłatę trzymiesięcznych poborów oraz żołdu ze wszystkimi dodatkami wojennymi i frontowymi. Zarządziłem zbiórkę plutonu, na której wypłacono każdemu jego należność. Po wypłacie pożegnałem się ze wszystkimi i powiedziałem, jeśli ktoś ma chęć i odwagę (morze było zaminowane), niech stara się załadować na któryś z przygotowujących się do ucieczki kutrów.
Spośród wraków pozostawionych w porcie po bombardowaniach, marynarze zdołali uchronić trzy kutry i dwie motorówki Straży Granicznej, „Batory” i „Kaszub”. Z całej tej liczby tylko motorówce „Batory” udało się przedrzeć przez Bałtyk do Szwecji. Druga motorówka „Kaszub”, na której oprócz marynarzy z różnych jednostek załadowało się kilku oficerów i około 15 żandarmów, skończyła swój rejs 2 mile za cyplem helskim. Marynarz — przygodny maszynista tej motorówki — zląkł się nadlatującego hydroplanu i zgasił motor. Noc była ciemna, samolot przeleciał i nie zauważył motorówki, lecz zagaszonego motoru nie zdołano już uruchomić. Fala zdryfowała motorówkę w ciągu nocy pod brzeg, przed 21 baterią artylerii przeciwlotniczej. Marynarze z tej baterii przewieźli łódkami niefortunnych uciekinierów na ląd. Oprócz innych żandarmów byli tam: kpr. Jakubowski, kpr. Sądecki, kpr. Skowroński, kpr. Gulczyński.
Ja osobiście zamierzałem uciekać na motorówce „Batory”, na której razem ze mną ulokowało się 20 ludzi. Byli wśród nas marynarze, podoficerowie ze Straży Granicznej, kilka osób cywilnych, część kobiet i kpt. Milisiewicz. Motorówka stała tuż przy wejściu na długie molo w porcie handlowym. Uzupełnialiśmy jeszcze broń i amunicję. W momencie gdy
300