Mołotow spotyka się z Hitlerem: groźby i złudzenia 335
dotyczącą inwazji na Związek Radziecki, przedsięwzięcia, które miało mu zapewnić trwałe miejsce w historii.
- Niewątpliwie.
Góring, Hess i Ribbentrop byli gośćmi honorowymi na wydanym przez Mołotowa bankiecie z kawiorem i wódką w okazałej, lecz zaciemnionej ambasadzie radzieckiej, który przerwały bombowce RAF-u.
- Nasi angielscy przyjaciele mają za złe, że nie zaproszono ich na przyjęcie - zażartował Ribbentrop, podczas gdy Góring niczym obwieszony klejnotami, uperfumowany bawół torował sobie drogę przez tłum do swego mercedesa. W ambasadzie nie było schronu przeciwlotniczego, toteż większość Rosjan odwieziono z powrotem do hotelu. Kilku się zgubiło, a Mołotow znalazł się w prywatnym bunkrze Ribbentropa. Tam, przy wtórze spadających bomb i jazgocie artylerii przeciwlotniczej, niewzruszony Rosjanin pokpiwał z pustych niemieckich przechwałek. Jeśli, jak powiedział Hitler, Niemcy prowadzą z Anglią wojnę na śmierć i życie, to znaczy, że Anglia walczy „o śmierć”, a Niemcy „o życie”.
- Anglia jest skończona - oznajmił Ribbentrop.
- Skoro tak, to dlaczego jesteśmy w tym schronie i czyje bomby właśnie spadają? - odparł Mołotow.
Mołotow wyjechał następnego ranka, nie osiągnąwszy, jak powiedział Stalinowi, „niczego, czym można by się pochwalić, ale [...] obecne nastawienie Hitlera stało się jasne”.
* * *
Stalin pogratulował Mołotowowi nieustępliwości w rozmowach z Hitlerem.
- Jak - spytał - pogodził się z tym wszystkim, co mu powiedziałeś?
Prawda była taka, że się nie pogodził: upór Mołotowa w kwestii bałkańskiej przekonał Hitlera, że Stalin zagrozi wkrótce jego hegemonii w Europie. Wcześniej wahał się, czy zaatakować Rosję, ale teraz przyspieszył swoje plany. 4 grudnia wyznaczył początek operacji „Barbarossa” na maj 1941 roku.
Kilka dni później Jakowlew, konstruktor samolotów, który był z Moło-towem w Berlinie, wpadł na ludowego komisarza spraw zagranicznych w poczekalni Stalina.
- A, oto Niemiec! - zażartował Mołotow. - Obaj musimy się pokajać.
- Za co? - spytał nerwowo Jakowlew.
- No cóż, czyż nie jedliśmy obiadu z Hitlerem? Jedliśmy. Czy nie ściskaliśmy ręki Goebbelsowi? Ściskaliśmy. Musimy się pokajać.