Mołotow spotyka się z Hitlerem: groźby i złudzenia 337
wyjaśnił mi szeptem: «Nigdy nie zwracajcie się do niego po imieniu i patro-nimikum. Pozwala na to tylko wąskiej grupie wybranych. Dla nas wszystkich jest Stalinem. Towarzyszem Stalinem»”. Mądrzej było zachować milczenie. Kuzniecow już miał się sprzeciwić budowie ciężkich krążowników, kiedy inny dygnitarz szepnął życzliwie:
- Ważcie swoje słowa! Nie upierajcie się! 2
* * *
Dwudziestego trzeciego grudnia 1940 roku Stalin zwołał naradę naczelnego dowództwa, co mogłoby być dobrym pomysłem, gdyby wszystkich nie paraliżował strach. Marszałek Timoszenko i jego najbardziej energiczny generał, Gieorgij Żuków, który dowodził Kijowskim Okręgiem Wojskowym, skrytykowali oczywistą słabość radzieckiej strategii i zaproponowali powrót do zakazanej koncepcji „głębokich operacji”, opracowanej przez utalentowanego Tuchaczewskiego. Potężny Żdanow, główny doradca Stalina we wszystkim, od haubic do okrętów, od Finlandii do kultury, uczestniczył w tej naradzie i złożył raport Stalinowi, który następnego dnia wezwał generałów. Stalin, tak przyzwyczajony do nocnego życia, że mógł zasnąć dopiero o czwartej nad ranem, wyznał, iż nie spał przez całą noc. Timoszenko odparł nerwowo, że Stalin zaaprobował jego wystąpienie.
- Chyba nie myślicie, że mam czas czytać każdy papier, który leży przede mną - odparł Stalin, ale rozkazał opracować nowe plany i zorganizować gry wojenne. Ale ta ledwie ujawniona radziecka słabość do tego stopnia wstrząsnęła Stalinem, że 13 stycznia 1941 roku ponownie wezwał generałów, nie dając im czasu na przygotowanie. Szef sztabu, Kiriłł Mierieckow, jąkał się, próbując złożyć raport, dopóki Stalin mu nie przerwał:
- No to kto w końcu wygrał? - Mierieckow bał się odpowiedzieć, co rozgniewało Stalina jeszcze bardziej. - Tutaj, między sobą, możemy rozmawiać w kategoriach naszych rzeczywistych możliwości. - Wreszcie wybuchnął: - Problem w tym, że nie mamy odpowiedniego szefa sztabu.
I natychmiast zdymisjonował Mierieckowa. Atmosfera pogorszyła się jeszcze bardziej, kiedy Kulik oświadczył, że przecenia się znaczenie czołgów; przyszłością jest artyleria konna. To uderzające, że po dwóch błyskawicznych ofensywach pancernych i sześć miesięcy przed niemiecką inwazją w radzieckim naczelnym dowództwie w ogóle wyrażano takie opinie. Była to wina Stalina, który faworyzował Kulika, lecz w typowy dla siebie sposób obciążył winą kogoś innego.
- Towarzyszu Timoszenko, dopóki panuje takie zamieszanie, o żadnej mechanizacji armii nie może być mowy.