34
Kiedy Mołotow przesiadywał ze Stalinem w „Kąciku”, Żdanow rządził oblężonym Leningradem. Ale Stalin zwrócił teraz swój gniew przeciwko dowódcom miasta Lenina.* Do 21 sierpnia 1941 roku niemieckie uderzenie na północny wschód niemal odcięło połączenie Leningradu z resztą Rosji. Woroszyłow, obecnie sześćdziesięcioletni, objął dowództwo wraz ze Żda-nowem. Obaj mieli wiele do zrobienia, ale w miarę jak sytuacja w rejonie Leningradu stawała się coraz bardziej krytyczna, musieli walczyć, by nie utracić zaufania Stalina.
Dzień po dniu Niemcy zaciskali pierścień, a Stalin wietrzył defetyzm. W gniewnych telegramach oskarżał Żdanowa i Woroszyłowa o to, że nie potrafili sobie poradzić ze śmiertelnym zagrożeniem. Stawka nie może się pogodzić z nastrojami klęskowymi, z niemożnością podjęcia zdecydowanych kroków i gadaniem o tym, że zrobiono już wszystko, co możliwe, i że nie da się zrobić nic więcej...1 Potem Stalin dowiedział się, że Woroszyłow, przypomniawszy sobie zapewne dni swojej chwały z Carycyna w 1918 roku, zamierzał podnieść morale, pozwalając żołnierzom na wybór oficerów - ale tym razem oburzonym komisarzem spraw wojskowych nie był Trocki.
Natychmiast wstrzymać wybory, ponieważ sparaliżuje to armię i wyłoni bezsilnych dowódców - rozkazał Stalin wraz z Mołotowem i Mikojanem. - Potrzebujemy dowódców wszechpotężnych. To się rozprzestrzeni jak choroba. To nie Wołogda - to drugie miasto w kraju! I dodał: Prosimy towarzyszy Woroszyłowa i Żdanowa, żeby informowali nas o swoich posunięciach. Do tej pory tego nie uczynili. Szkoda.
Udostępnione niedawno papiery Stalina i Żdanowa pozwoliły po raz pierwszy wejrzeć w ich gorączkowe wysiłki zmierzające do ocalenia Leningradu.