półtorej-dwie godziny nadrobić. Zresztą nie wydawało się potrzebne forsować motory, żeby błąd czy niedopatrzenie, czy niekompetencję pana Krebsa naprawić.
Pomimo to, że nieraz reklamowałem taki sposób obliczania czasu, to samo się zdarzyło, gdy trzeba było iść do Montrealu, do którego przybycie oznaczono na godzinę 6 wieczorem i wieczorem w dniu przybycia miał się odbyć na statku wielki bankiet, na który zaproszenia zostały już rozesłane.
Gdy sprawdziłem dokładnie odległość, gdy zbadałem mapy i locje, wyjaśniło się, że idąc Rzeką Świętego Wawrzyńca pod prąd, na odległości około 700 mil morskich nie będziemy mogli rozwijać całej szybkości na skutek coraz silniejszego prądu oraz na skutek tego, że im więcej w górę, tym węższy stawał się farwater na rzece. Z obliczenia mego wynikało, że możemy się spóźnić do Montrealu przy dobrych warunkach pogody o jakie pięć godzin.
Wygrać te kilka brakujących godzin mogłem jedynie obierając drogę krótszą o mil kilkadziesiąt i prowadzącą przez cieśninę Canso pomiędzy półwyspem Nova Scotia oraz grupą wysp położonych po drugiej stronie cieśniny na północny wschód. Jak się okazało, pan Krebs miał nawet na myśli, że wykorzystam to przejście, ale nie wziął pod uwagę, że jest na ogół mało uczęszczane przez statki większe, i jeżeli uczęszczane, to przeważnie przez parowce linii Canadian Pacific, które w lecie odbywają regularne rejsy do Montrealu.
Bynajmniej nie miałem ochoty spóźnić się do Montrealu. iym mniej byłem do tego zdolny, że znałem skrupulatność Kanadyjczyków, przy czym odbywałem podróż pierwszą, a jednocześnie w dużym stopniu propagandowo-reklamową, gdyż zależało Zarządowi, ażeby zachęcić publiczność kanadyjską do korzystania z naszych statków, które stale zawijają do jednego z portów w Kanadzie — Halifaxu.
Udałem się więc do Urzędu Hydrograficznego w Nowym Jorku, gdzie udzielono mi wszystkich informacji o cieśninie mnie teraz interesującej. Z informacji tych wynikało, że przejście jej nie powinno nastręczać większych trudności, trzeba jednak liczyć się z istniejącym w cieśninie silnym prądem. I aczkolwiek nie można tam było skorzystać z pomocy pilota, zdecydowałem się przejść tę cieśninę i prawie obiecałem dyrektorowi
413