Nie będę opowiadał o porannym ambulatoryjnym przyjęciu, gdyż prawdziwego chorego po zmierzeniu temperatury lub po stwierdzeniu bardzo jawnego zachorzenia zabierano do szpitala. Natomiast po południu taktyka postępowania zależała od tego, w jakiej się było klasie. Oczywiście mało było kadetów takich, którzy udawali się do ambulatorium z zamiarem dostania się do szpitala w końcu tygodnia, gdyż wtenczas przepadał urlop. Zazwyczaj chorych było bardzo dużo w poniedziałek lub wtorek. Dowiadywano się, który z lekarzy będzie ordynował. Gdy się było w klasie starszej, a zwłaszcza w najstarszej, to procedura była bardzo prosta. Zwracaliśmy się do lekarza, ażeby ulokował nas w szpitalu na parę dni, żeby można było odpocząć lub nawet popracować nad jakimś przedmiotem. W stosunku do kadetów starszych, gardemarynów, nawet dość złośliwy na ogół starszy lekarz Oskar Eberbach miał względy i każdego proszącego, jeżeli przedtem nie bywał zbyt częstym pacjentem, lokował w szpitalu. Miało się tam wygodne łóżko, można było mieć wzmocniony posiłek, ale najważniejsze — można było spać, ile się chciało i nie potrzeba było wstawać w pośpiechu na dźwięk sygnału trębacza.
Kadeci klas średnich po paru latach pobytu w Korpusie nabywali wprawy i na upartego prawie zawsze umieli dostać się do szpitala, jeśli byli zdecydowani na pewne poświęcenia. Zdarzało się, że miewaliśmy coraz większe zaległości w przygotowaniu wykładów i wiedzieliśmy, że lada dzień może nas profesor wezwać do odpowiedzi. Otrzymanie stopnia niedostatecznego było bardzo przykre. Na pewno wpłynęłoby to na stopień cenzury, którą otrzymywaliśmy tylko dwa razy do roku. Wiedzieliśmy też, że stopnie cenzury za czas pobytu w Korpusie będą miały wpływ na stopnie ostateczne. Toteż jeżeli którykolwiek z nas przychodził do wniosku, że nawet przesiadując do połowy nocy nie podoła nadążyć z przygotowaniem niebezpiecznego przedmiotu, szedł do lekarza. Ażeby zapewnić sobie powodzenie, robiło się przedtem „temperaturę”. Wystarczyło postać kwadrans przy mocno nagrzanym piecu i do tego natrzeć mocno solą pod ramieniem, gdzie umieszczano termometr, i temperatura powyżej 38 stopni była zapewniona.
[...] Zarówno lekarz, jak i sanitariusz byli sceptycznie usposobieni do naszych zachorzeń, ale kiedy termometr wykazywał
41