20 HIERONIM MORSZTYN'
35 za nic u niej, byle swej żądzy dogodziła, a huczno się tym, którzy tłumią ją, stawiła,
Ale ja nic na przepych; pióro powinności swej dosyć uczyniwszy, kłania się Jejmości,
A do Asystencyjej zawołane bieży -40 tam kędy go chęć ciągnie, nóżka mu nie cięży.
Panna Asystencyja wielki orszak wiedzie i nie wiem, co za sprawa z nią w tym tłumie będzie, aleć widzę, zażyła w tym osobnej sztuki, daleko rozsadziła od siebie hajduki.
5 Przy statecznej gromadzie plac sobie obrała, a marszałkom przed sobą z łaski iść kazała.
Ci poważnie stąpając, rządu przestrzegają i wielowładnym okiem wszędy poglądają.
Jednym na stronę każą, drugim następować, to chcąc wszelki swym dozorem porządek zachować. Kanclerz, ten mądre pióro piastuje a słowy udatnymi odprawia posły, on gotowy dekret pański opiewa, on idzie do rady, on ćwiczy sekretarze, sam wszej próżen zdrady.
15 Urzędów swych pilnują urzędnicy drudzy,
dworzanie się przechodzą, tych pod barwą słudzy pilnują, a chłopięta złociste czekany za pany swemi noszą, drudzy buzdygany turkusami sadzone; z drugą stronę zasię 20 żołnierze powdziewawszy swe lamparty na się, piómo, świetno, ogromno złotymi błyskają szyszaki, a sępimi skrzydły powiewają.
Miedzy tymi brzmią trąby i kotły straszliwe 4darsa krwawego dzieje, obok przeraźliwe 25 stado kozactwa stoi, tym surmacze grają wojnopainiętne dumy, a oni trzymają
luki w ręku napięte, przestrone giermaki rozpuściwszy, świetnymi migocą sajdaki-Piechota sprawna stoi w błękitnym obłoku,
30 a żaden nie ustąpi swego na piądź kroku. Dziesiątnicy swoimi kiwają dardami, w pośrzodku bębenista, stojąc z raultankami przy rozmaitej chorągwi, w głośny bęben bije, a chorągiew od wiatru jako wąż się wije.
35 Ale mię Kompanija już do siebie woła,
a pióro też gwardyjej wszystkiej nie podoła; azaż przy takim dworze i motłochu mało?
Dość okrom próżnej strawy pióro napisało.
A panna Kompanija z szlachetną drużyną zabawia się. Ta wielką tęsknicą nowiną nazwać może, bo komuż nie wybije z głowy wszelkiej troski przyjaciel, i rzeczą, i słowy.
5 Piękna tzccz towarzystwa grono sposobnego, kędy wszyscy jak jeden, a każdy swojego drugiemu ustępuje dla pomyślnej zgody; stary z starym, a z młodym niech się bawi młody, bo gdzie różne humory, tam różne zabawy,
10 a myśli rozdwojone nie przydą do sprawy.
Ci, którzy się w lubieżnych amorach kochają, niech pospołu do Cypru w jednę łodi wsiadają, którym zasię posiłki milsze Bachusowe, niechaj się do Kandyjej na małmazyjowe 15 trunki zmówią albo tara, gdzie płodne winnice, sok smakowńty rodzą węgierskie granice.
Aleć ani do Cypru trzeba na zaloty, ni do Węgier na wino, szkoda tej sromoty żyznej ojczyźnie czynić; wszystko to obfity 20 Sarmata najdzie doma. A ty, nieużyty