1014
j on nie zawsze pokrywa się z równie wartkim i zdecydowanym rytmem muzyki. Oto, powiedzmy, tancerka zamiast rytmu J j J, który by odpowiadał muzycznemu, pląsa przez jakiś czas w rytmie J j"j; albo znów tancerz wykonuje zeskok nóg wewnątrz taktu, zamiast na jego granicy, lub wreszcie tenże tancerz wewnątrz taktu uskutecznia wymianę nóg, co zaszło dzięki temu, że mimo dwumiarowego (dwućwier-ciowego) taktu akompaniamentu wprowadził trójwymiarowy rytm pląsu, tupiąc jedną i tą samą nogą o ziemię po trzykroć, po sześćkroć, po dzięwięćkroć..., a później wymieniając ją na nogę drugą. Arytmia czy raczej heterorytmia podobna wpływa, jak pisze Z. Kwaśnicowa, na pewne urozmaicenie tańca, „a dla laika nie umiejącego widzieć i analizować rytmów tanecznych staje się niedosiężną sztuką". Byłoby może ciekawe sprawdzić, czy przejawy w rodzaju opisanych tu przykładowo z okolic serbskiego Kosowa z jednej, zaś z Tatr z drugiej strony nie towarzyszą, jakby to się zdawać mogło, zwłaszcza tym pląsom, co są tańczone w tempie sui generis anormalnym, tzn. nadzwyczajnie wolnym lub — wprost przeciwnie — niezwykle szybkim. W każdym razie o kobiecych tańcach kosowskich wiemy, iż wykonywane są „tak powoli, że wyglądają prawie martwo" (ob. niżej), podczas gdy znów tańce tatrzańskich górali dosięgają największych wartkości tempa, jakie są mi w ogóle znane z całego świata (dochodząc do 1 = 192; ob. niżej).
Do przejawów niezgodności między pląsem a akompaniamentem należą też klaskania wewnątrz taktu, a więc w chwili, gdy brzmią jego słabe części, oraz wykonywanie mocnych czy bardzo charakterystycznych kroków w czasie tychże słabych części, podczas gdy części mocne zbywane są w tańcu ruchem słabym, nikłym albo nawet zupełnie „przemilczane". Powstaje w ten sposób, pozorna zresztą nieraz, synkopa, znana zarówno południowym jak i północnym Słowianom, a u nas charakteryzująca niekiedy m. i. np., drugą część tańca zwanego bojko; tancerze wykonywujący tę część stoją na miejscu i przytupują prawymi nogami według złożonego rytmu, niezgodnego, jak widać z załączonego wzoru, z metrem muzyki:
715. Oprócz heterorytmicznych układów muzyczno-tanecznych, w rodzaju napomkniętych przez nas w paragrafie poprzednim, znają też
Słowianie inne niezgodności między akompaniamentem a pląsem. Istnieją mianowicie liczne tańce wykonywane z najściślejszą regularnością rytmu przy towarzyszeniu równie regularnie rytmicznej muzyki, w których taniec i melodia nie pokrywają się zawsze jednako, lecz to się schodzą, to znów rozchodzą, ścigając się tak bez przerwy przez cały czas trwania pląsu. Staje się to dzięki temu, że długość tematu choreograficznego i okresu muzycznego, w którym on się normalnie powinien mieścić, nie są sobie równe. I tak jest, powiedzmy, w Serbii taniec zwany od miejscowości Vlasina „wlasinką" (vlasinka) i scharakteryzowany przez dwućwierciowy rytm J j-J j m oraz żywe tempo (J=168). Otóż powtarzający się (z pewnymi zmianami okres muzyczny obejmuje tu 4 takty, podczas gdy powtarzający się temat choreograficzny zawiera 20 kroków i składa się z dwu symetrycznych członów, mających po 10 kroków każdy, a różniących się tylko kierunkiem (naprzód pląs posuwa się w prawo
1 zaczyna się od nogi prawej, później rzecz się ma na odwrót); owe 20 kroków trwają ściśle przez 10 taktów; przypada ich bowiem po
2 na każdy takt. Jasnym jest, że musi stąd wynikać niezgodność między porządkiem tanecznym a muzycznym (względnie, jak to na-żywa D. Janković, pozorna arytmia). Krokom: 11 i 12, będącym dokładnym, tylko odwróconym odpowiednikiem kroków 1 i 2, powinnyby przecież odpowiadać powtórzone dźwięki pierwszego taktu, w rzeczywistości zaś odpowiadają dźwięki taktu drugiego, bo pierwszy został już wszak powtórzony w czasie wykonywania kroków poprzednich: 9 i 10 itd.
Tańców podobnych do „wlasinki* jest dużo. Niektóre z nich zresztą mają (— wprost odwrotnie niż tu przez nas zademonstrowany —) okres muzyczny dłuższy od tematu choreograficznego. Zasadniczy efekt jednak jest oczywiście w obu wypadkach jednakowy. Jak powiada D. Janković, która tym zjawiskom poświęciła szczególną uwagę, pląsy takie w świetle dokładnej analizy wykazują bezwzględną, »logiczną" regularność, a nieustanne ściganie się, dościganie i mijanie tematu tanecznego z formą muzyczną stwarza prawidłowy układ, nadający im osobliwy czar2. — Rzecz jasna tego rodzaju zjawiska, jak opisane przed chwilą, mogą zachodzić tylko w tańcach mało rozwiniętych, tzn. takich, co — jak niemal wszystkie znane mi bałkańskie korowody — zasadzają się na ustawicznym powtarzaniu stosunkowo krótkiego choreograficznego tematu wobec- równie ustawicznie powtarzającej się, na ogół także niedługiej melodii. Regułą jest w takich wypadkach, jak już napomknęliśmy, zupełna zgoda między tańcem a muzyką w tym sensie, że temat taneczny dokładnie mieści się
Z. Kwaśnicowa, Zbiór pląsów, t. 1, r. 1937, s. 318 sq.
Ob. Glasnik EMB t. 9, r. 1934, s. 92 oraz Narodne igrę s. 97.