to czynił Skrzynecki, a miał przecież Bogusławski do czynienia z dość niesfornym elementem. W pułku było wielu rodowitych warszawiaków. Często pochodzili oni z nizin społecznych. Byli to przeważnie drobni rzemieślnicy, służący, kelnerzy, rybacy i piaskarze znad Wisły. Wyróżniali się nie tylko dobrym, przysłowiowym humorem warszawskim i wielkomiejskim sprytem, ale także gorącym patriotyzmem. Pod sprężystą ręką dowódcy wszyscy hamowali swoje narowy. Jedynie podczas pobytu na przepustce płatali różne figle przekupkom na Starym Mieście.
Oprócz rekrutów z poboru do pułku garnęli się liczni ochotnicy, bardzo często ze sfer inteligencji, niezamożnej szlachty. Armia była na ogół nieliczna, system uzupełnień różnił się zupełnie od dzisiejszego. Ochotnicy zgłaszali się w różnych porach roku. Zawsze przed wcieleniem do pułku musiano ich przedstawić Konstantemu.
Warto opisać choćby jeden przypadek zaciągu ochotników do czwartaków. Otóż przybyły z prowincji młodzieniec najpierw szukał protektorów, aby zaciągnąć się do wojska. Następnie pod opieką generała Ignacego Blumera i pułkownika Bogusławskiego udawał się do pałacu Briihla na placu Saskim. Wielki książę Konstanty przechodził wzdłuż szeregu ochotników mając w ręku imienną listę zebranych i gdy stanął przed którymś z kandydatów do wojska, przemówił po francusku do generała Blumera:
— Ręczyński, to Litwin, a więc oddać go dc gwardii wołyńskiej, tam będzie miał prędki awans.
Bogusławski zdołał jednak z pośpiechem wtrącić:
— Tak jest, wasza cesarzewiczowska mość, jest to Litwin z Augustowskiego i wybrał pułk...
— A to on Polak? — rzekł wielki książę po rosyjsku — a więc niech idzie do moich fili-bustierów.
Porozmawiał jeszcze z faworytem generałem Blumerem i pułkownikiem Bogusławskim, na pożegnanie uszczypnął uszczęśliwionego Raczyńskiego w policzek, co oznaczało wielki fawor i doskonały humor wielkiego księcia. Konstanty żartobliwie nazywał czwartaków fi-libustierami zamiast fizylierami. Dwubatalio-nowy 4 pułk miał w każdym z nich jedną kompanię grenadierów, dwie fizylierów i jedną woltyżerów.
Znamienna jest uwaga Konstantego o szybszym awansie w pułku wołyńskim (gwardii rosyjskiej korpusu rezerwowego, stacjonującym w Warszawie), w którym istotnie można było szybciej awansować. Odwrotnie było w wojsku polskim. Wobec przeładowania jednostek oficerami, tak zwanymi kadetami (ochotnikami), niekiedy całe lata czekano na awans.
73