Ciężko było mówić o tym Rębajle, ale wiedział, że nie wolno przepuszczać bezkarnie tego rodzaju czynów, zwłaszcza w szeregach powstańczych, gdzie każda próba ucieczki czy paniki mogła kosztować dziesiątki istnień ludzkich.
Oddział ruszył dalej, przemykając się lasami. Po drodze we wsi Ługi sprawdziwszy, że nie ma w pobliżu wojsk wrogich, powstańcy rozlokowali się po chałupach na ciepłych leżach. Należycie wypoczęci ruszyli w dalszą drogę dopiero rankiem dnia następnego. W Ujnach Rę-bajło przyłączył do swego oddziału chłopów, którzy służyli w oddziale majora Pawła Bogdana, a teraz zostali rozpuszczeni do domów. Zdziwiło to go niezmiernie, że niektórzy dowódcy rozwiązują swe oddziały na okres zimy.
Jak to może być — zastanawiał się — przecież nie było rozkazu, aby zimą zaprzestać walki. Kto to wymyślił? Przecież wystarczy przypadek, aby wpadli do wsi kozacy.
Tak więc oddział powiększył się o nowych trzydziestu ochotników i dziesięciu kosynierów uzbrojonych i umundurowanych. Zawiadomił również Kalita porucznika Henryka Huberta, bezpośredniego dowódcę rozpuszczonego oddziału, aby spiesznie przybył. Tak się też stało. Wzmocnione siły pomaszerowały głębokim lasem do Huty Szczeceńskiej. Osada ta, zamieszkiwana przez biednych węglarzy zajmujących dziesięć chałup stojących rzędem na polance, otoczona była lasem. Powstańcy rozniecili ogniska. Pieczono ziemniaki. Rębajło jak zawsze siad! wśród żołnierzy gawędząc o bitwie, o błędach, które popełnili, wskazując na taktykę walki.
Zameldowano dowódcy o przybyciu konnego posłańca z pikiety Truskolaskiego w Ujnach, który .przyniósł wiadomość o wkroczeniu do tej miejscowości silnego oddziału kawalerii polskiej pod dowództwem generała Bosaka.
Rębajło poderwał cały oddział pod broń, a gdy generał nadjechał, sformowane szeregi powstańców stały już wyprężone. Kalita składał raport Bosakowi.
Razem z Bosakiem przybył również pułkownik Chmieleński. Ten trzymał się z daleka od majora Rębajły. Widocznie pamiętał o przykrych incydentach z poprzednich z nim spotkań. Po krótkiej rozmowie generał wraz z Chmieleńskim odjechali do Cisowa, dokąd Rębajło miał przesyłać raporty z ważniejszych wydarzeń.
Powstańcy spodziewali się uderzenia wojsk carskich. Major Rębajło porozstawiał warty, przykazując im baczenie na ruchy nieprzyjaciela. Zaraz po odjeździe generała Bosaka pikiety stojące w Ujnach zostały zaalarmowane strzałami. Major wysłał tam kilku konnych powstańców pod dowództwem wachmistrza
85