się — już o zmroku kontynuował natarcie, umożliwił jeździe brawurowe uderzenie. Carski 6 korpus przestał istnieć. Tysiące jeńców, działa, chorągwie dostały się w nasze ręce. Nie było już winą wojska, że nie wykorzystano sukcesu do końca. Pościg był ślamazarnie prowadzony przez niechętnego powstaniu generała hr. Łubieńskiego, a Skrzyneckiemu nawet nie przyszło do głowy, żeby zająć Siedlce, gdzie czekała na nas łatwa zdobycz — rezerwowe działa bez obsługi i duże magazyny. Podobno bał się zarazy — cholery (były tam lazarety). Ale i tak wojsko polskie nie uniknęło owej cholera morbus, która spowodowała niemało zgonów. Ówczesna medycyna była właściwie bezsilna wobec epidemii.
Gorsze od chorób — które zresztą mniej nękały nasze wojsko — były jednak nie kończące się narady w kwaterze głównej, na których doradcy Skrzyneckiego usiłowali go nakłonić do działań zaczepnych. Na koniec pod naciskiem prezesa Rządu Narodowego, księcia Adama Czartoryskiego, Skrzynecki decyduje się na nową wyprawę w kierunku Siedlec. Najważniejsze zadanie miała spełnić duża grupa wojsk pod dowództwem generała Ignacego Prądzyń-skiego, w której skład weszła też brygada Bogusławskiego.
Pięknym zwycięstwem pod Iganiami 10 kwietnia zakończyły się sukcesy polskiej ofensywy. Bogusławski, może zbytecznie użyty przez generała Prądzyńskiego do zadania podrzędnego, nie wziął udziału w tej batalii. Naczelny wódz, Skrzynecki, syt chwały, spoczął dosłownie na laurach, nie wykorzystał powodzenia naszego oręża, które zawdzięczał nie własnej inicjatywie, lecz pomysłowi i wykonawstwu podwładnych: Ignacego Prądzyńskiego, Wojciecha Chrzanowskiego, Ludwika Bogusławskiego, Macieja Rybińskiego, Ludwika Kickiego i tym wszystkim dzielnym, świetnym .batalionom i bateriom, które w bitwach 'pod Wawrem i Dębem Wielkiem, Iganiami wykazały wyższość nad carskimi wojskami i generałami. Szef sztabu naczelnego wodza, Chrzanowski, dogryzł Skrzyneckiemu pod Jędrzejowem mówiąc: „Prowadzimy wojnę:jak tchórze”.
Zniechęcony Chrzanowski porzucił główną kwaterę i objął samodzielne dowództwo nad niewielkim korpusem, który miał rzekomo nieść pomoc generałowi Józefowi Dwernickiemu. Korpusik generała Dwernickiego, wysłany na Wołyń, po pięknej i zwycięskiej rozprawie pod Boremlem przyparty został jednak do granicy galicyjskiej. Pomoc Chrzanowskiego była spóźniona, 1 maja Dwernicki poddał się Austriakom. W dniach 17 i 18 kwietnia poniósł też porażkę generał Julian Sierawski pod Wro-nowem i Kazimierzem. Chciano jednak jakoś powetować gdzie indziej niepowodzenia. Korpus gwardii cara, odosobniony nad Narwią,
107