P Mit i znak
drzewa jest niejasne, służy różnym przypadkowościom. Zapewne, język posiada cały aparat określający („to” drzewo, drzewo, „które” itp.). Zawsze jednak wokół ostatecznego sensu pozostaje teoretycznie margines, gdzie roi się od innych możliwych sensów: sens prawie zawsze można interpretować. Wolno więc powiedzieć, że język proponuje mitowi sens niezupełny.
Kiedy mit nie umie opanować sensu, który jest zbyt pełny - zniekształca go, urabia i porywa w całości. Tak dzieje się z językiem matematycznym. Sam w sobie jest to język nie do zniekształcenia: podjął on wszelkie możliwe środki ostrożności przeciw interpretacji; żadne pasożytnicze znaczenie nie może się w nim rozwinąć. I właśnie dlatego mit porywa go w całości; bierze określoną formułę matematyczną (E = mc2) i robi z jej niezmiennego sensu czysty element znaczący matematyczności. A więc mit kradnie tutaj opór języka, jego czystość. Mit może sięgnąć po wszystko, wszystko wypaczyć, nawet gest, który mu się przeciwstawia; im większy początkowy opór języka przedmiotowego, tym gorsza końcowa prostytucja. Kto się w pełni opiera, ten w pełni ulega: Einstein z jednej strony, „Paris-Match” z drugiej. Można nadać temu konfliktowi wyraz czasowy: język matematyczny jest językiem zakończonym, który swą doskonałość czerpie z dobrowolnej śmierci; przeciwnie, mit jest językiem, który nie chce umierać: podstępnie, haniebnie przedłuża życie sensom, którymi się karmi; umieszcza je w sztucznym zawieszeniu i tam się zadomowią, zmieniając sensy w gadające trupy.
Innym językiem, który, jak umie, przeciwstawia się mitowi, jest nasz język poetycki. Poezja współczesna1
jest regresywnym systemem semiolo-gicznym. Podczas gdy mit celuje w nadznaczenie, pragnie rozszerzyć system pierwotny, poezja, odwrotnie, stara się odnaleźć podznaczenie, jakby przedsemiolo-giczny stan języka. Słowem, stara się ponownie przekształcić znak w sens: jej ideałem - asymptotycznym -byłoby więc osiągnięcie nie sensu słów, ale sensu samych rzeczy.2 Dlatego mąci język, zwiększa, jak może abstrakcyjność pojęcia i arbitralność znaku, rozluźniając jak najbardziej związek elementu znaczącego i znaczonego. „Płynna” struktura pojęcia zostaje tutaj maksymalnie wykorzystana: w przeciwieństwie do prozy, znak poetycki usiłuje przywołać cały potencjał znaczonego, w nadziei, że osiągnie wreszcie jakby transcendentną jakość rzeczy, jej sens naturalny (a nie ludzki). Stąd esencjalne ambicje poezji, przekonanie, że tylko ona uchwycić może rzecz samą, w tej właśnie mierze, w jakiej stać się pragnie antyjęzykiem. W gruncie rzeczy, ze wszystkich użytkowników słowa poeci są najmniej formalistami, gdyż jedynie oni wierzą, iż sens słów jest tylko formą, którą jako realiści nie mogą się zadowolić.
Dlatego też współczesna poezja określa się zawsze jako zabójstwo języka, jako przestrzenny, zmysłowy analogon milczenia. Poezja zajmuje odwrotną niż mit pozycję: mit jest systemem semiologicznym, który pragnie rozwinąć się w system faktów, poezja jest systemem semiologicznym, który chce ograniczyć się do systemu esencji.
Przeciwnie, poezja klasyczna jest systemem silnie mitycznym, poniewai nadaje sensowi dodatkowy element znaczący, którym jest regularność. Aleksandryn np. znaczy jako sens wypowiedzi i jako znaczące nowej całości, którą jest jego poetyckie znaczenie. Sukces poetycki polega na pozornym scalę-
niu obu systemów. Widzimy, że nie idzie bynajmniej o zgodność treści i formy, ale o eleganckie wchłonięcie jednej formy przez drugą. Przez elegancję rozumiem maksymalną ekonomię środków. Od stu lat krytyka myli sens i treść. Język jest zawsze systemem form; sens to forma.
Odnajdujemy tutaj sens w rozumieniu Sartre’a, jako naturalną jakość rzeczy, umieszczoną poza systemem semiologicznym |Saint-Genet, s. 283).