224 (De)Konstmkcje kobiecości
który potem staje się normą dla wszystkiego innego. Staje się paradygmatem i zaczyna produkować swe własne wykluczę, nia. Staje się określony i normatywny w bardzo ograniczony sposób” (Butler 1998, 281 i n.).
Wbrew potocznym opiniom na temat koncepcji Butler oskarżającym ją o doprowadzenie feminizmu na skraj prze-paści, należy zwrócić uwagę, że dekonstrukcja tożsamości czy też obalenie podmiotu w jego dotychczasowym kształcie, jako podstawy emancypacyjnego działania, nie tylko nie jest końcem feministycznej polityki, ale samym jej warunkiem, gdyż „ustanawia jako polityczne same kategorie, poprzez które tożsamość jest artykułowana” (Butler 1990, 148). Kwestionuje to, co dotychczas było przyjmowane za oczywiste; pokazuje uwikłanie kategorii w relacje władzy. Pytając o sposoby konstruowania tych kategorii, Butler wskazuje, że służą one często bezwiednej reifikacji systemu. Jednocześnie obnaża bezsensowność zarzutów niektórych feministek, że postmodernistyczny dyskurs jest męską konspiracją, dążącą do tego, by ponownie uczynić działania kobiet niewidocznymi, zakwestionować zasadność emancypacyjnych dążeń. Butler przypomina między innymi krytykę feministycznego podmiotu podjętą przez kobiety kolorowe, udowadniając w ten sposób, że wzbudzał on zawsze wiele kontrowersji w obrębie samego feminizmu, jak też ze strony kobiet niemieszczących się w jego ramach. Widziany w tym świetle, dyskurs postmodernistyczny staje się konsekwentnym rozwinięciem tej krytyki i umożliwia głębsze rozpoznanie jej przyczyn.
Buder uznaje ów konstruowany/sztuczny charakter podmiotu nie za ograniczenie działania, jak się to zwykło ujmować w krytyce jej koncepcji, ale za jego warunek wstępny. Jej zdaniem, to właśnie uprzednia konstrukcja podmiotu warunkuje jego pojawienie się, a zatem w konsekwencji również podjęcie przez niego działań. Co więcej, cechuje ją nieskończoność, gdyż sam podmiot nigdy nie jest stworzony raz na zawsze; znajduje się on w ciągłym procesie wytwarzania w ramach performatywnego dyskursu. Władza nigdy nie zanika w chwili
ukonstytuowania podmiotu, ale wciąż reguluje i określa jego kształt. Stąd trudno mówić o stabilności czy też integralności tego konstruktu, który jest tworzony wciąż na nowo; zaś zakładanie go z góry jako czegoś, co poprzedza władzę, jest błędem: „Paradoks u-ja-rzmiania {assujetissement) polega dokładnie na tym, że podmiot, który opiera się takim normom, jest przez nie umożliwiany, jeśli nie produkowany. Chociaż to konstytutywne ograniczenie nie zamyka możliwości działania, lokuje je jako powtarzające czy ponownie artykułujące praktyki, immanentne w stosunku do władzy, a nie jako relację zewnętrznej opozycji do władzy” (Butler 1993,15). Czyli samo działanie, jak też bunt przeciwko władzy jest już zawarty w jej systemie, nie jest czymś od niej niezależnym. Rozumiane w ten sposób działanie staje się interwencją w sam mechanizm powtarzania regulacyjnych norm, przez które podmiot jest konstytuowany. To zaś umożliwia wprowadzenie zmian, zamiast bezwiednego podtrzymywania opresyjnego systemu.
Podejmując śladem Butler trudny temat wykluczonych Innych, ujawniając tereny przemilczeń dyskursu feministycznego, możemy zakwestionować założenia woluntarystycznego podmiotu, istniejącego poza reżimem dyskursu władzy jako coś, co ją poprzedza, oraz ukazać nieprzydatność kategorii „kobiety” dla feministycznej polityki. Rezygnacja z tych kategorii jako koniecznego warunku wstępnego wszelkich działań mogłaby, jak pokazuje Butler, pozwolić na ich podjęcie bez zbędnych debat na temat zawartości podmiotu, a co więcej, bez przemocy wykluczania. Odrzucenie przez teorię i politykę feministyczną, lesbijską czy ąueer definiowania z góry własnej podmiotowości nie tylko przyspieszyłoby samo działanie w ramach wytyczonych celów, ale też otworzyłoby przestrzeń dla nowych koalicji i nowej politycznej konfiguracji.
W miejsce dotychczasowych sposobów tworzenia polityki ruchu Butler proponuje otwartą koalicję. Od razu też przestrzega przed niebezpieczeństwem zakładania na wstępie jedności czy solidarności jako celu takiej koalicji. Należy unikać takich praktyk, gdyż są równie wykluczające i samoograni-