pisał o autorskich, kokieteryjnych zabiegach wobec czytelników, wspominaj., i o takich pisarzach, którzy „skarżą się na zdradę, że mimo ich wou manuskrypt ich był porwany”. Kiedy więc potem w AntymonachomacL, wspomniał o kradzieży rękopisu Monachomachii, nie dano temu wiary Ustalenia Zbigniewa Golińskiego rozstrzygnęły wszakże sprawę jednoznaczni,! nie może już być wątpliwości, „że poemat został Krasickiemu odpisany i rozkolportowany bez jego zgody, zwłaszcza na publikację, że odpis ie„ przeszedł dalsze powielenia rękopiśmienne, nim do druku doszło Gdy ^ autor o drukowaniu się dowiedział, usiłował mu zapobiec i jedyną mistyfikacją w tych nieskutecznych zabiegach było przypisanie tekstu sekretarzowi biskupa Michałowi Mowińskiemu.
Ostatecznie więc w tym samym mniej więcej czasie, niezależnie od siebie i na podstawie dwóch różniących się kopii rękopiśmiennych wydrukowano Monachomachię nakładem Grólla w Lipsku i Kazimierza Szlichtyna »e Lwowie. Mimo anonimowości obu edycji autorstwa długo ukryć się njc dało — mało kto wierzył, że tak znakomity utwór mógł wyjść spod pióra Mowińskiego. Recepcja Monachomachii przebiega więc w atmosferze żywego zainteresowania, a niekiedy skandalu. Ostrość ataku była tym dotkliwsza, że dokonany on został w finezyjnej pod względem literackim, ośmieszającej formie poematu heroikomicznego, pełnego satyrycznej werwy, humoru i dow. cipu, wpadających w ucho i rychło stających się przysłowiami sentencyj. Środowiska zakonów kontemplacyjnych mogły być zaniepokojone szczególnie tym, że utwór nie miał charakteru paszkwilanckiego — od tego rodzaju twórczości Krasicki był jak najdalszy — nie konkretyzował więc krytycznego adresu, ale zawierając sugestię autentyczności zdarzeń, otwierał możliwość wielorakiej lokalizacji uczonej dysputy karmelitów i dominikanów, która przerodziła się w zwyczajną bijatykę.
Rozmnożyły się więc polemiki, reskrypty i odpisy, nawoływania do przeprosin i pogróżki. Pojawił się też broniący autora wiersz, zapewne] autorstwa Franciszka Zabłockiego, któremu później Niemcewicz przypisał] aktywną rolę w skierowaniu poematu do druku, ale stronnictwo oburzonych i zgorszonych było znacznie bardziej hałaśliwe. Krasicki, jako biskup niewąt*] pliwie przełamujący w tym utworze konwencje społecznej przystojności, dający] upust swej nieskrępowanej pasji satyryka i — mimo zastrzeżeń, że „prawdziwa! cnota krytyk się nie boi” — rozbawionego „wielebnym głupstwem” przed śmiewcy, nie uląkł się obskuranckiej wrzawy. Być może planował obieg] Monachomachii w kręgu salonowej elity oświeconych. Skoro stało się inaczej, na napastliwą krytykę zareagował godnie — Antymonachomachią, w której] przewrotnie potwierdzał wszystkie zarzuty, raz jeszcze dokumentując, źej śmiech i drwina z tego, co złe i bezmyślne, to jeden z możliwych sposobów! reagowania na świat, jeden z możliwych efektów przenikliwej obserwacn rzeczywistości.
Owa przenikliwość doszła wszakże do głosu najpełniej w BajkackT I w nich Krasicki niekiedy drwi ze świata, ośmiesza ludzkie wady i słabości!
446