kto woli, nie istniał Hamlet, czy, nie istnieje, ale istniał (żył) Ludwik XIV. Zauważmy, że w ostatnich zdaniach udało mi się serio twierdzić zarówno, że Hamlet istnieje, jak i to, że nie istnieje. Radzimy sobie z tą kwestią wtedy, gdy odnosimy ją do stosownej sfery „prawdziwości”, w której dzięki kontekstowi językowemu (lub sytuacyjnemu) orzekać nam wolno raz to, że Hamlet istniał jako bohater dramatu Szekspira i istnieje jako archetyp kultury światowej, raz to, że nie istniał jako tzw. postać realna/historyczna. Radzimy sobie z tym wiedząc, w jakim sensie istniał, a w jakim nie, kiedy o tym orzekamy.
Aron Guriewicz tak oto ujmuje kwestię kłopotów z istnieniem, na kanwie analizy exemplów:
„W jakiejś krótkiej chwili, nieskończenie odległej, legendarnej, lub odwrotnie - jak najbliższej momentowi kazania, w jakiejś przestrzeni, znów albo nieokreślonej albo zupełnie konkretnej i znanej dobrze wszystkim, zachodzi niezwykłe, cudowne wydarzenie. To wydarzenie jest wynikiem zetknięcia się, spotkania dwóch światów: ziemskiego [...] ze światem pozaziemskim, nie podlegającym prawom czasu ziemskiego.
[...] W tym powstałym na moment specyficznym chronotopie [termin M. Bachtina oznaczający jedność czasoprzestrzenną utworu - przyp. A.G.] następuje radykalne przeobrażenie świata ludzi. [...] To spotkanie dwóch światów, skrzyżowanie się różnych sposobów istnienia czasu i sprzecznych przestrzeni stwarza sytuację, w której wydarzenie dzieje się i tam, i tu, a więc ani tam, ani tu, lecz na jakimś zupełnie innym prze-strzenno-czasowym poziomie, w nowym chronotopie”10*.
I dodaje:
„Dochodzimy do przekonania, że oba światy - ziemski i pozaziemski -rzeczywiście stykają się ściśle i utrzymują ze sobą intensywne kontakty.
Ich splot jest do tego stopnia zwarty, że rodzi się pytanie: czy w średniowieczu uważano je za dwa światy, czy za różne aspekty jednej całości?
W swoim czasie wyrażano opinię, że w tej religijno-kulturalnej tradycji uważano zmarłych za oddzielnie istniejącą klasę społeczną. O ile można sądzić z exemplów, nie istniało pojęcie «tamten świat* czy ‘pozaziemski świat*, «inny świat*. Mamy przed sobą raczej wszechobejmujące, zhie-
A. Guriewicz, Kultura i społeczeństwo średniowiecznej Europy. Ezempla XIII wieku, przeł. Z. Dobrzyniecki, Oficyna Wydawnicza Volumen. Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1997, s. 18.
rarchizowane uniwersum, które zawiera w sobie zarówno świat żywych, jak i świat zmarłych""0.
Jasności i pewności, co do tego, z jakimi to rodzajami „istnienia” mamy do czynienia w minionym ludzkim myśleniu mieć nie możemy, ówczesne wyobrażenia świata i człowieka to jak się wydaje splot magicznych, ludowych przekonań trwających od pokoleń i popularnych, zwulgaryzowanych (we francuskim rozumieniu tego słowa) przez odruchy mentalne tradycji, wersji doktryny katolickiej. Wszystko to „spaja” „antynomijność” przekonań. Znakomicie dowodzą tego rozterki Gu-riewicza, co do tego, jak rozwiązać problem tzw. przez niego „wielkiej” i „małej” eschatologii. Próżno w nich szukać konsekwentnych przekonań filozoficzno-teologicznych traktatów ani zdrowego rozsądku nowożytnego czy nowoczesnego myślenia1 2 3.
Nie powinniśmy bez daleko idącej ostrożności ulegać współczesnej nam oczywistości i imputować naszym przodkom myślenia, które nie mogło - jak podpowiadają historyczne świadectwa - wchodzić w grę. Wysubtelnione podejście do tego zagadnienia proponuje nam Jean-Claude Szmitt. Koncepcja „aktu wierzeniowego” zakłada uwzględnienie złożoności sensu aktu wiary zwykłego śmiertelnika, w odróżnieniu od sądu wyrażającego akt wiary, formułowany przez wytrenowanego przez logikę Arystotelesa średniowiecznego teologa. „Istnienie” w rozumieniu świadomości nieelitarnej pozostaje w kontekście poręczno-ściowych sensów kultury ludowej; zarządzane jest synkretyzmem tej kultury, pozostaje w niewoli metamorfozy. Jest niewspółmierne z nowożytnym, nie daj Bóg empirycystycznym statusem „istnienia”, o jakie podejrzewamy Marca Blocha wtedy, gdy powiada, że uzdrowicielskie zdolności monarchów są złudzeniem myślenia człowieka średniowiecznego. Jest niewspółmierne z takim rozumieniem istnienia, które ma na myśli Jean-Claude Schmitt, kiedy wskazuje na istotną różnicę między nimi a nami: oni w to wierzą, a my nie. „Od czasów epoki oświecenia dla większości ludzi Zachodu cały ten system wierzeń stał się obcy”, powiada historyk francuski112.
110 Ibidem, s. 79. A. Guriewicz cytuje opinię o tym, że zmarli to specyficzna klasa (cyt
za: A. Varagnac, CMlisation traditionclle etgenre de la vie, Paris 1948, ss. 212-245).
leszcze Lucien Febvre podkreślał, że sprzeczności są w rzeczy samej, „produits natu-rels d’une vie toute en contraste". Faktycznie ludzie ówcześni żyją w świccie przedkar-tezjańskim (L. Febvre, op. cłt., s. 99).
,u V.: J.-C. Schmitt op. cłt