Obyczaj-jak powiedziała kiedyś Maria Dąbrowska-jest piątym żywiołem świata. Reguluje życie ludzkie tak, jak zmiany pór roku życie rolnika, ale jest czymś najzupełniej różnym od zjawisk przyrody-jest oswajaniem świata, układaniem go w zrozumiały, nie grożący niespodziankami rytm. Rządzi powszednim i świątecznym dniem, otacza człowieka kokonem utkanym z nici wysnutych z wielu szpul: z wymogów klimatu, ze stosunków społecznych, z nakazów religii, z rodzajów pracy.
Obyczaj jest normą, której względność dostrzega się najłatwiej natykając się na inny przepis na życie-pod warunkiem, że się nie jest zbyt pewnym, iż własny jest najlepszym z możliwych. W opisach podróży dawnych wojażerów raz po raz pojawia się pogarda dla kultur odmiennych od tej, w której wyrośli. Można przejechać cały świat i wrócić nie zmienionym. Ale bywa też inaczej. W literaturze świata jest wiele dzieł - od Utopii Tomasza More’a po Ludzi jak bogowie Herberta George’a Wellsa, których autorzy tworzyli system obyczajów, będący i krytyką naprawdę istniejących w ich własnych krajach, i wzorem dla społeczeństwa. Czasem to społeczeństwo atakowano zdumionymi i ironicznymi uwagami fikcyjnych przybyszów, wychowanych jakoby w innej kulturze (nie troszcząc się zresztą bynajmniej o jej znajomość); tak uczynił w swoich Listach perskich Montesąuieu. Ów zabieg był mu potrzebny, by uwierzytelnić zdziwienie nad głupstwem europejskiej rzeczywistości i wpoić w czytelnika przekonanie, ie rzeczywistość taka nie jest jedyna, a więc nie jest konieczna. Ze jest do zmienienia.
Takie książki są cennym źródłem dla historyka idei, natomiast historyk obyczajów bierze je do ręki ze zrozumiałą nieufnością; swoją pasją polemiczną zniekształcają obraz opisywanego przez siebie życia, przemilczają pewne jego obszary, karykaturalnie wyolbrzymiając inne. Wychylone w przyszłość, niecierpliwe, wzywają do niszczenia starego i budowy nowego świata.
Czasem są zapowiedzią, że nowy zakręt historii jest tuż. Bo historia jest jak podróżnik, który obrasta w obyczajowy bagaż, przydatny w wolnym posuwaniu się naprzód po kraju bez niespodzianek. Ale w końcu jakaś granica zostaje przekroczona, zmienia się teren i klimat, ziemia drży, i trzeba poświęcić wszystko, by uratować czy zdobyć najważniejsze. Bagaże lecą z wozu, historia nabiera pędu, ascetyczna, okrutna, pozornie wyzwolona od wczorajszego dnia, depcąca jego prawa. Nadchodzi koniec epoki; na brzegu następnej ci, co ocaleli, odnajdują się nadzy.
5