200
Ludomir R. Lozny
— Ale czy Wolf nie mówi w swym artykule w „Timesie”, jaki będzie następny paradygmat? - zapytało Dziecko-Lat-Siedemdziesiątych. Miał nadzieję usłyszeć tytuł swojej następnej książki.
— Nie - odpowiedział Doświadczony. Mówi o tym, czego już próbowaliśmy; o materializmie kulturowym, ekologii kulturowej, francuskim strukturalizmie, antro. pologii kognitywnej, antropologii symbolu i tym podobnych. Dziedzinach, którymi zajmuje się garstka ludzi związanych z antropologią.
— No, ale przecież wszystkie propozycje są jakoś przydatne - zaproponowałeś
— Święta racja — odparł. Ale co łączy nas wszystkich? Co wstrzymuje nas przed całkowitym poświęceniem się jednemu z tych kierunków, czyli stworzeniem sytuacji, kiedy każdy z nich przekształci się w oddzielną dziedzinę nauki? Co sprawia, że ktoś zajmujący się badaniem maoryskich mitów stworzenia nadal rozmawia z kimś, kto bada narzędzia krzemienne Paleoindian?
— Na moim wydziale i powiedziałem - już nie rozmawiają.
— Na moim także - odpowiedział. Ale przecież było tak. Rozmawialiśmy ze sobą bez względu na to, jak udziwnione były nasze specjalności. Rozmawialiśmy, albowiem wszyscy wierzyliśmy w tę „zintegrowaną całość”, w ten „zespół zwyczajów, wierzeń i wartości”, który nazywaliśmy kulturą.
— No właśnie - powiedziałem. A teraz specjalista od narzędzi krzemiennych powie, że powstanie jakiegoś narzędzia najlepiej wyjaśnia Optymalna Strategia Zdobywania Żywności. A etnolog studiujący maoryskie mity stworzenia stwierdzi, że są one konstrukcjami mentalnymi istniejącymi jedynie w głowach jego informatorów.
— Wiesz - powiedział Doświadczony, mamy takiego etnologa na naszym wydziale. Powiedział mi kiedyś: „Nie interesuje mnie nic, co można dotknąć, powąchać, smakować, zważyć, zmierzyć, albo policzyć. Nic nie jest rzeczywiste. Wszystko, co istnieje w rzeczywistości, istnieje w mojej głowie”. Mówił tak i mówił o tym, jak to, co ma w głowie jest ważne. Długo nie mogłem pojąć, o co mu chodzi. Aż pewnego dnia opublikował swoją etnografię i wtedy zrozumiałem, dlaczego to, co miał w głowie było tak ważne. Wymyślił wszystkie swoje dane.
Nowonarodzony Filozof poruszył się niespokojnie w swoim fotelu.
— To nieprawdopodobne - rzekł, że wy nadal nie możecie pojąć, iż przez ostatnie dwie dekady nowym paradygmatem był logiczny pozytywizm. Bez tego nie można uprawiać archeologii problemowej.
Doświadczony powoli zrobił sobie skręta. Dziecko-Lat-Siedemdziesiątych usiadło obok niego i nachyliło się, aby lepiej widzieć ruchy jego rąk, po czym opadło na fotel rozczarowane, że zawartością bibułki okazał się tylko tytoń „Buli Durham”.
— Czy zastanawiałeś się kiedyś - zaczął powoli Doświadczony, jakie mogą być konsekwencje uprawiania archeologii problemowej z pominięciem koncepq'i kultu-ry?
— Zaczynasz nas zaciekawiać - powiedział Filozof.
Doświadczony uśmiechnął się.
— Pomyśl tylko - kontynuował - etnolog może powiedzieć: „Interesują mnie mity i ich symbolika; nie będę zbierał żadnych danych dotyczących życia codziennego”.