280 Ich dzień powszedni
..O Gemetummai. Gemetummal! [imię lisicy]
Pójdź ze mną do naszego legowiska — wszystkie odmiany zła szczekają na nas z miasta.”
Nie ma chyba potrzeby podkreślać, że w cytowanych bajkach i przypowieściach znajduje wyraz w równej mierze znajomość natury zwierzęcej, co ludzkiej. Podtekst sumeryjskich porzekadeł i opowiastek, w których występują zwierzęta, jest równie oczywisty jak w bajkach Ezopa Fryga. Pouczenie np.: „Nie jedz mięsa wilka”, podsumowywało pewne doświadczenia praktyczne, ale zarazem mogło być rozumiane jako zalecenie ostrożności, przestroga w rodzaju zawartej w naszym powiedzeniu o wilczej naturze.
; W bajkach wilk jest zwierzęciem obłudnym, chciwym, cuchnąeyfiDZ jednej z nich dowiadujemy się, że „dziewięć wilków i jeden — dziesiąty — zagryzło kilka owiec. Ten dziesiąty był żarłoczny i nie zaspokoił swego głodu...” Zniszczony fragment uniemożliwia odtworzenie sytuacji, w jakiej ów dziesiąty, przypuszczalnie przybłęda, co to dołączył się do watahy, skłóconej kłopotliwym podziałem zdobyczy, powiada: „Ja je dla was podzielę! Was wszystkich jest tu dziewięć i jedna owca będzie waszym udziałem, ja zaś wezmę pozostałe. To będzie mój udział.” Inaczej mówiąc — gdzie dwaj się kłócą, tam trzeci korzysta.
Z kilku tekstów wynika, że wilka uważano za zwierzę znienawidzone przez inne czworonogi, w związku z czym skarżył się on nawet bogu słońca Utu na swoją samotność. Niechęć, jaką obdarzono wilka, była niewątpliwie proporcjonalna do szkód, które drapieżnik ten, groźniejszy dla owiec, jagniąt i cieląt niż człowieka, czynił w stadach.
Słoń jako bohater bajek i przypowieści jest uosobieniem pychy i niezgrabności
Słoń chełpił się sobą [mówiąc]:
..Nie istnieje nic, co byłoby podobne do mnie!...”
Mysikrółik odrzekł mu wówczas:
„Ale ja. [jakkolwiek] mały rozmiarem, zostałem stworzony tak samo jak ty.”
Bajka zacytowana wyżej zasługuje chyba na szczególną uwagę już choćby dlatego, że tak żywo przypomina późniejsze o kilkanaście wieków przypowieści Ezopowe.
Sumeryjskim odpowiednikiem powiedzenia o słoniu w składzie porcelany było porzekadło.
„Gramoląc się z tonącej łodzi, poruszasz się jak słoń."
( Częstszym od słonia gościem w bajkach i przypowieściach jest budzący lęk i grozę lew. Niestety — tylko nieliczne teksty udało się odczytać i zinterpretować Najdłuższy z nich to bajka, w której lew otrzymuje nauczkę od sprytnej kozy:
Lew schwyta! bezbronną kozę. „Puść mnie, a dam ci za to owieczkę, która jest moja towarzyszką...” (powiedziała koza], „Skoro mara cię puścić, powiedz mi (najpierw) twoje imię" [powiedział lew]. Koza odrzekła lwu: „Czyżbyś nie znał mego imienia? Moje imię brzmi: «Ty jesteś — mądry.»" Gdy lew przyszedł do owczarni, zaryczał: „Teraz, skoro przyszedłem do owczarni, puszczam ciebie!”
Ona (wówczas] odpowiedziała mu z drugiej strony [ogrodzenia]: „Tak więc uwolniłeś mnie! Czy byłeś mądry? Zamiast dać ci [obiecaną) owieczkę, ja też nie będę [tu blisko ciebie] stała.”
Kozie udało się wykpić króla pustyni, gorzej działo się z dziką świnią.
Lew schwytał dziką świnię i rozszarpując ją [mówił]:
Jak dotąd, twoje mięso nie napełniło mego pyska,
Ale twoje kwiki wypełniły moje uszy!”
Myśliwi wiedzieli doskonale, gdzie najtrudniej upolować lwa (mawiano: „Lwie, twoim sprzymierzeńcem jest gęsty busz”), i starali się poznać obyczaje drapieżnika, aby w ten sposób uchronić się przed napaścią z jego strony. Powiadali: „Lew nie je człowieka, który go zna.”
Być może kapłan kaltim, który stał się bohaterem anegdoty opowiadanej przed czterema tysiącami lat, znal lwie obyczaje, albowiem udało mu się ujść z życiem...
KalUm natknął się w stepie na lwa. Gdy wrócił do miasta i stanął przed bramą Inanny, zaczął miotać dzidy w iwa z terakoty przygadując: „Co czynił brat twój w stepie?!”
Zapewne podrwiwając z przygody kapłana, niejeden słuchacz zastanawiał się i nad niebezpieczeństwem wędrówek po stepie, i nad śmiesznością zemsty na posągu.
Oddzielną grupę wśród myśliwych stanowili ptasznicy. W ich sieci wpadały zarówno dzikie gęsi i kaczki, wijące gniazda wśród bagnisk i moczarów, jak też drapieżne jastrzębie i sokoły czy wreszcie ptaki polne, wyrządzające szkody w zasiewach.^)
Ostatnią liczną warstwę ludności żyjącej poza murami miasta stanowili rybacy. Rybołówstwo było jednym z najdawniejszych sposobów zdobywania pożywienia. Rzeki i kanały roiły się od ryb, ale Sumerowie korzystali nie tylko z tych naturalnych zasobów. Wydaje się, źe znana im była dobrze sztuka, zarybiania stawów. Istniał wyraźny podział na rybaków morskich i słodkowodnych. W jadłospisie Sumerów figurowało wiele potraw rybnych (znali co najmniej 18 gatunków ryb), a tłuszcz rybi wykorzystywano do różnych celów, m.in. jako smar do wozów. Łowiono ryby ręcznie za pomocą dzid lub też sieciami z trzciny bądź włókien.
O znaczeniu rybołówstwa w życiu gospodarczym Sumeru świadczyć może choćby obfitość dokumentów piktograficznych, potwierdzających odbiór połowów przez magazany świątyń. Jedna z tabliczek mówi o dostarczeniu 840 sztuk ryb.