108 WACŁAW BERENT
— Dziękuję ci, Borowski!... O nazwiska cię nie proszę: niedopowiedzenia i domyślniki są bardziej pożądane w dziennikarstwie. Natomiast musisz mi opowiedzieć jeszcze kilka najświeższych plotek: bez plotek nie ma publicystyki!... Chcesz się czego napić, Borowski?
Pan von Hertenstein, leżąc wciąż w rogu kanapy, nie spuszczał rozmarzonych oczu z Jelsky’ego.
Jelsky, ty jesteś arcywzorem aktualności, modelem dziennikarza.
Wszyscy porwali się z miejsc. „Niech żyje Jelsky!”. Jelsky trącił się ze wszystkimi kieliszkiem, po czym chrząknął znacząco.
— Silentium!1—Jelsky chce powiedzieć speech 2.
— Krótki, panowie. Przypomnę wam tylko: „Gdym szatana mego ujrzał, był on poważny, ponury i głęboki. Naprzód, zabijmyż ducha ociężałości!”3® — Panowie, niech żyje...
—* Sztuka — pisnął ktoś nieśmiało.
— Głupiś! — szepnął mu z góry Jelsky. — Banalne zwierzę!... Panowie,, niech żyje paszkwili"4
Na wszystkich podziałało to jak objawienie; ludzi porwał szał radości.
— Wiwat! Niech żyje!
Pan von Hertenstein zwrócił się do drobnej, milczącej figurki w pelerynie francuskiej.
— Mały, napisz no jaki kuplet przepotężny i zaśpiewaj go nam.
— Brawo! — krzyczano. Towarzystwo było już po tylu kieliszkach wina, że wszystko je cieszyło. — Pisz, Miillerek, pisz.
Mały błysnął złośliwymi oczyma; miał widocznie gotową myśl. Pochwycił podaną sobie kartę papieru i począł szybko pisać. Borowski tymczasem rozglądał się po kawiarni. Ujrzał kilka sztywnych panienek w atłasach, co sznurując usta zerkały boczkiem na pannę Liii i towarzyszki. Pociągnął nosem z aktorska, skrzywił się i zmrużył oczy.
— Mieszczaństwo czuję! — rzekł uderzając się po nosie.
— Brawo, Borowski! (Przy stole pito już tylko i krzyczano „brawo”.)
Jelsky wezwał czym prędzej kelnera.
— Każ pan orkiestrze grać kankana5.
Kelner rozłożył ramiona i wskazał oczyma na poważną publiczność w sali.
— Poczekajmy trochę — prosił. — Niech się przerzedzi w kawiarni.
— Myśmy nie gimnaziści, panie Zahlkellner6, aby nas kankan sam przez się radował — rzekł z grymasem pan von Hertenstein, bardzo niezadowolony z tego, że go kelner zmusza do mówienia. — Nam to właśnie sprawi satysfakcję, że tamci panowie i tamte panienki go usłyszą.
Wobec powagi słów pana von Hertensteina kelner skłonił się tylko.
— Ale — wołał za nim autor dramatyczny — przy sposobności każ pan przysłać kilka butelek szampana.
Kelner skłonił się panu Turkułowi.
Turkuł wcisnął się plecami w oparcie kanapy; rozrzuciwszy szeroko poły tużurka, ukrył podbródek w obfitym swym
silentium (łac.) — cisza.
speech (ang.) — przemówienie.
38 Cytat z łąko rzecze Zaratustra F. Nietzschego (op. cif., s. 44) ze znaczącym opuszczeniem: „Gdym szatana swego ujrzał, był on poważny, ponury i głęboki: był to duch ciężkości — przezeń wszystko ginie. Nie gniewem, lecz śmiechem się zabija. Naprzód, zabijmyż aucha ciężkości!”
paszkwil (z wł.) — utwór, zwykle anonimowy lub publikowany pod pseudonimem, wymierzony przeciw konkretnej osobie, ośmieszający ją złośliwie w sposób insynuacyjny, obelżywy i zniesławiający.
kankan — taniec przywieziony do Francji z Afryki, przyjął się szczególnie w operetce, dzięki Jacques’owi Offenbachowi, i na estradach lokali rozrywkowych. Niektóre figury tego tańca raziły na tle ówczesnej obyczajowości mieszczańskiej, stąd też kankan stał się swego rodzaju symbolem rozpasania.
Zahlkellner (niem.) — kelner inkasujący należność za konsumpcję, płatniczy.