IMGW16 (2)

IMGW16 (2)



2 WACŁAW BERENT

Jelsky spojrzał w górę. Jasno już było w oknie Borowskiej. Wielka świetlana aureola strzelała tęczowymi promieniami we mgle. Zatrzymał się w bramie i spojrzał przed siebie.

1 zdawało mu się, że widzi po drugiej stronie, w pewnej od siebie odległości, trzy czarne, znieruchomiałe, jakby w jeden punkt wpatrzone sylwetki.

1 znów ten syk obmierzły!

Szedł wiatr świeży i miękki, niosący mokrą woń świeżo zoranej ziemi.

— A no, wiosna! — mruknął Jelsky. Skrzywił się, splunął i wstąpił na schody wiodące do Borowskiej.

Bawił niedługo. W niespełna pół godziny uchyliły się drzwi wchodowe. Jelsky wysunął się na schody i szeptał coś niecierpliwie do wnętrza. „Trudno, ja nie mogę mieć zawsze jednakich myśli!... Zajęcia są! Mężczyzna jest nieco odmienny od was kobiet... Trzeba się przemóc... I czego ty się właściwie boisz?... Przyślę tu kogo... I w tym ubraniu!... Białą koszulę widać po ciemku. Okno jest naprzeciw... Zaziębić się łatwo”.

Zatrzasnął drzwi i stłumił tym czyjś płacz. Zaledwo krok postąpił, potknął się o coś na słomiance. Podniósł jakiś pęk z ziemi i zniósł o pół piętra niżej, do światła. W ręku trzymał zdeptaną i obłoconą przed chwilą garść białych lilii... I w tejże chwili zdało mu się, że tam wyżej, pod tym oknem, na które zwracał jej uwagę, ktoś jęknął i osunął się głucho na schody. Jelsky rzucił kwiaty jak oparzony i wyskoczył na ulicę...

„Ratuj ty siebie — krzyknęło coś w nim. — Rób coś, opanuj się wolą!... Już ciebie ze wszystkich stron opadają upio-

rf-

A myślom przypomniało się natrętnie:

Komm, folgę mir in dos dunkle Reich hinab!

„Ludzi, jak najwięcej ludzi! — wołało coś w Jelskym — ruchu, życia, gwaru ulicznego”. Ten młyn miejskiego żyda potrafił przedeż zagłuszać najdokuczliwsze myśli, największe bóle. Nieraz zdawało się Jelsky*emu w takich chwilach, że ludzie naokół udają tylko jakąś pilną krzątaninę, wytwarzają umyślnie jakiś chaotyczny i bezsensowny wir na to tylko, aby móc nie myśleć o sobie. Jakoż, idąc teraz przez ulicę, miał wrażenie, że wszystko naokół wpadło w jakiś dziwaczny i szalony taniec. Rozsnuła się mgła i tłumy wysypały się jak mrówki po deszczu. Snuły się, płynęły, przeplatały w korowodach, wygarniały w boczne ulice, sypały się jakby w popłochu z zaułków, wbijały się klinem w inne fale i rozsnuwały pod murami w nieskończone czarne i ruchliwe wstęgi. Zaś na placach — tam, gdzie powozy zbijały się w nierozwikłane węzły, gdzie tramwaje i omnibusy, kłócąc się ze sobą dzwonkami, tworzyły jakieś zawały nie do przebyda — tam zlewający się zewsząd tłum porywało coś jakby w nagłe, pośpieszne i gwałtowne ruchy. Wśród dzwonków, krzyków, gwizdu i łoskotu wszystko, co żyło, wpadało, zda się, nagle w jakiś szał i wir kankana.

Jelsky lubił i ten tyngiel. Ale dziś po raz pierwszy uczuł się tylko widzem: on jeden nie brał w dzisiejszym spektaklu żadnego udziału.

— Zły znak — rzekł do siebie. — Tb jest bardzo zły znak!

„A więc do kawiarni” — kontrolował swe zamiary dosyć późno, bo wtedy dopiero, gdy zasiadł przy stoliku. Wraz z butelką wina przyniesiono mu i pocztę. (Jelsky wszystkie swoje sprawy załatwiał w kawiarni.) Listów wszakże nie przeglądał, korekty robić mu się nie chciało. Siedział w cylindrze na głowie, dłubał w zębach wykałaczką, popijał winem i rozmyślał:


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGW16 (2) 2 WACŁAW BERENT Jelsky spojrzał w górę. Jasno już było w oknie Borowskiej. Wielka świetla
IMGV57 (2) 94 WACŁAW BERENT —    Jelsky cytuje oczywiście Mullera — wtrącił
IMGV98 (3) 176 WACŁAW BERENT Jelsky nie pojął od razu, zwrócił się jednak czujnie w stronę Mullera.
IMGV98 (3) 176 WACŁAW BERENT Jelsky nie pojął od razu, zwrócił się jednak czujnie w stronę Mullera.
IMGV98 (3) 176 WACŁAW BERENT Jelsky nie pojął od razu, zwrócił się jednak czujnie w stronę Mullera.
63164 IMGW22 (3) WACŁAW BERENT Jelsky opadł ze śmiechem na sofę. Kazał sobie podać papierosa; leżąc
IMGV56 (2) 92 WACŁAW BERENT —    Co takiego? — zainteresował się Jelsky. —
IMGV62 (6) 104 WACŁAW BERENT —    Very well! Jelsky ożywiał się jak rtęć i wyciągał
IMGV68 (2) 116 WACŁAW BERENT —    Nic wrzeszcz! — strofował go pan Hertenstein. Ale P
IMGV80 (3) 140 WACŁAW BERENT „Dobrze robią ciekawość" — aprobował Jelsky w duchu. — Oto chwila
IMGV81 (3) WACŁAW BERENT Yvette Guilbert. Akwarela H. Toulouse-Lautreca Zgorzała już miłość, Tęsknot
IMGV94 (3) 168 WACŁAW BERENT rzucił jakieś zdanie w kierunku Jelsky’ego. Niebawem otoczyła go grupa
IMGV42 (2) 64 WACŁAW BERENT gorycz!" Gdyby Prometeusz1 2 skruszył górę i grzmotem obwieścił zie
IMGV55 (2) 90 WACŁAW BERENT — Da ist er ja!* — ucieszył się przebiegle Jelsky, rad niby, że nie potr

więcej podobnych podstron