IMGW03 (3)

IMGW03 (3)



186 WACŁAW BERENT

świeżość, co rosę wrażeń chciwie chłonie i duszę zawsze odradza; ciągłe zdziwienie, to wieczne i niezniszczalne dzieciństwo duszy, co jest opoką1, na której bogi greckie świątynię sztuki zbudowały.

Borowskiego poznałem dawniej. On samego siebie wspomnieniem przetrawia; na każde jego słowo odpowiadąją dalekie echa: „kiedyś!* W nim jest coś z potężnych dębów z ich głębokim poszumem starej legendy. Mimo że pień już murszeje, jest w tym dębcza-ku wiele dobrej krwi: jest niestrawiona wewnętrzna moc młodej rasy, czućjędrność i siłę wielkich namiętności. — Lubię Polaków! — Jelsky! Jelsky! cóżeś ty zaprzepaścił!...

Jelsky zaczerpnął kawy z maszynki i wychylił filiżankę do dna.

Lubię myśleć o tych młodych rasach na naszych brukach, o tych smętnych barbarzyńcach, których toczy rak kultury. Lubię te ich zawody naiwne i serdeczne na tej starej nierządnicy Europie wraz z jej wielkimi hasłami. W smutnych oczach tych barbarzyńców jest coś ze spojrzenia Liii, coś z błysków dzikich zwierząt, spoglądających z klatki na tłumy świąteczne, coś ze sztucznych wybujałości cieplarnianych roślin, coś z dusznej i zgniłej woni oranżerii. Lubię ich, jak lubię Liii, jak lubię podzwrotnikowe storczyki w świetle lamp elektrycznych za zamarzniętą szybą sklepowej witryny. Myślę często o Pawi u ku i Jelskym i lubię ich porównywać.

Borowskiej opowiedziałem raz taką bajkę:

JByło raz dwóch braci bliźniaczych, co w cieniu jednego dębu wzrastali. Dąb zgnił u korzeni, burza zniosła; zaś nawałnice rozwiały brad na wschód i zachód świata. Minęły lata, minęły czasy: dawnych ludzi dawne wiary spłynęły krwią do dwóch mórz. Inni ludzie, inne czasy, inne wiary! — morza nawet już inne! Spotkali się brada, spojrzeli i — za noże chwycili! — Czas, przestrzeń, dwóch wielkich duchów potęga odmienna, wyryły między nimi przepaść tak głęboką, jak jednego stuleda myśl, i tak wielką, jak dwóch bogów nienawiść.

Taką bajkę, pani, będą wam opowiadały kiedyś stare piastunki, bajkę o dwóch braciach”.

Patrzy, patrzy2... Potakiwać nie chce, zaprzeczyć nie umie, i dziwi się, i spoziera zdumiona. „Coś ty za jeden?” szepczą oczy i ledwie

zapytały, już się litować gotowe. 1 patrzy Chryste, jakie oczy*

1 boi się, i milczy: spojrzeniem bada. duszę na wskroś przeziera Przejrzała i opuszcza oczy. Czy ta łza, ta na brzegach oczu pozostała łza — czy ją bajka moja pozostawiła?... Czy może wiew smutku na ten kwiat ode mnie poszedł? Czy może rosa nowych wrażeń na niego padła?... A może inne bajki starej przypomniały się piastunki*1 między jej oczyma a spojrzeniem moim błądzą dusze nasza, niże się ta nić zwiewna, nić pajęcza, co mnie do jej stóp na zawsze przykuje, wiążą się te struny złote, struny gędziebne, do których dłonie me ślepe rwą się same, omackiem, jakby z Boga wyższego nakazu.

0    struny duszy kobiecej napięte, struny me harfiane!...

1    rozchyliły się ku temu słońcu mych najgłębszych tęsknot nąj-bielsze kielichy. Pierś tchnieniem szerokim się rozszerza, jakby moc nowa w nią wstąpiła, jakby w niej zadrgać chciały najczystsze, nmj-głębsze, najszczersze nuty, jakby zbudzić się w niej miała ta pieśń mi obiecana...

Pieśń, co była już w grobie, już chłodna.

Krew poczuła, spod ziemi wygląda I jak upiór powstaje9...

Dajcie mi harfę taką! Dajcie mi wielkiego uczucia tchnienie szerokie, a zaśpiewam wam nowego życia hymn weselny!

...A że mam śmierć ty.lkp przed oczyma, za życia — grobu głuchą samotność'!' z kalem życia ciągłe obcowanie, więc chyba krukom złowieszczym gotować będę krakania mogilne.

I pieśń ma legła znów w grobie.

Więc znowuż: my oboje. Liii! i ten smutek wielkich miast rozpaczny, i te surowe wrota zamkniętych o świcie kościołów, i te na rosę smutku rozkwitłe białe kielichy tęsknoty: me poezje pisane o świcie,

i te życia mego ostatnie miesiące...

My oboje. Liii! —

A tam, ty — Zochna.

Imię twe święte płacz mi z piersi wydarł i przede mną samym

9 Jest to nieco zmieniona wersja słów Konrada z III cz Drta dów Mickiewicza (w. 463—465):

Pieśń ma była już w grobie, już chłodna, —

Krew poczuła — spod ziemi wygląda —

1 jak upiór powstaje icrwi głodna:

I krwi żąda, krwi żąda. Krwi żąda.

1

   co jest opoką — aluzja do słów Chrystusa do Piotra: „A ja tobie powiadam, iżeś ty jest opoka, a na tej opoce zbuduję kośdół mój” (Ewangelia św. Mateusza XVI, 18, w przekł. Wujka).

2

   Poniższy fragment, do słów: „przed samotnością moją”, pomijany w późniejszych wydaniach.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGW27 (2) WACŁAW BERENT —    Hm?... —    W życiu co żal ci za sobą zo
IMGW67 (3) 314 WACŁAW BERENT tęsknot wzloty, co rwą się do słowa, do barwy, do kształtu, do dźwięku
IMGW30 (3) 240 WACŁAW BERENT „Pozwól się wżyć, wtopić, wswietlić w twoją ludzką duszę, abym wielki c
IMGV56 (2) 92 WACŁAW BERENT —    Co takiego? — zainteresował się Jelsky. —
IMGW13 (2) p®D6 WACŁAW BERENT — Można filistrów orzynać co się da, długów nie płacić, dziewczyny gwa
IMGW64 (2) WACŁAW BERENT Jako młody pąk chłonie chciwie z nieczystych soków ziemi ten jad, co rozkła
55766 IMGV63 (2) 106 WACŁAW BERENT _Skończyliśmy zatem z literaturą i nauką — odliczał na palcach —
17364 IMGW33 (2) WACŁAW BERENT Bądź panem rzeczywistości. W obłocznych pałacach każą ci hołdować lir
IMGW09 (2) 198 WACŁAW BERENT Czyżby mną już co innego rządziło niźli wola moja?-.. Konwią folgę mir

więcej podobnych podstron