LXX RECEPCJA TWÓRCZOŚCI MARKA HŁASKI W POLSCE...
Początek lat osiemdziesiątych, okres gwałtownych przemian politycznych w Polsce, to przełom także w recepcji Hłaski na łamach prasy krajowej. Rok 1981 przyniósł liczne teksty na temat autora Brudnych czynów, a jego wizerunek znów uległ upolitycznieniu. Zaangażowani w odnowę publicyści kreślili obraz pisarza-buntownika, akcentowali poznawcze walory krajowej twórczości Hłaski jako dokumentu życia w Polsce w latach stalinizmu oraz świadectwa przeżycia generacyjnego pokolenia Października, odkrywali wspólnotę problemów bohaterów Hłaski i młodzieży lat osiemdziesiątych oraz domagali się rehabilitacji skrzywdzonego niegdyś przez władze pisarza1.
Od 1982 roku regularnie, w różnych oficynach wydawniczych, publikowano kolejne utwory Hłaski, dokonywano też adaptacji radiowych i teatralnych jego opowiadań. W 1982 ukazała się Sonata Marymoncka oraz wybór opowiadań zatytułowany Namiętności, w 1983 - Palcie ryż każdego dnia, wreszcie w 1985 roku „Czytelnik” wydał i w 1986 dwukrotnie wznowił czterotomowe Utwory wybrane Hłaski. W 1983 roku wyszła pierwsza monografia twórczości „pięknego dwudziestoletniego”, pióra Bogdana Rudnickiego. W tym samym roku na polskie ekrany wszedł film A. Forda Ósmy dzień tygodnia.
Ukazywaniu się kolejnych, także napisanych na emigracji, utworów Hłaski towarzyszyły po roku 1980 liczne i zróżnicowane w ocenach recenzje, artykuły i omówienia prasowe, a ich ogólna tonacja i charakter formułowanych w nich sądów tylko w początkowym okresie ujawniały ideologiczne czy polityczne podteksty. Krytycy i recenzenci najwięcej uwagi poświęcali utworom Hłaski powstałym przed wyjazdem pisarza z kraju; dochodząc najczęściej do wniosku, że z perspektywy kilkudzie-
sięciu lat, kiedy zatarł się nieco w powszechnej pamięci ich polityczny i społeczny kontekst, krajowe opowiadania i mikrapo-wieści autora Ósmego dnia tygodnia ujawniają swoje słabości literackie i intelektualne, wydają się też potwierdzać raczej opinię Artura Sandauera niż rozentuzjazmowanych krytyków z roku 1956. Dziś uderza bowiem jednostronność, uproszczenia i „antyschematyczny schematyzm” zawartego w tych tekstach obrazu rzeczywistości, ubóstwo intelektualnej refleksji i prostota światopoglądowych odkryć. Trudno też dzielić przekonania krytyków i czytelników z okolic roku 1956 o głębokim autentyzmie pierwszych opowiadań Hłaski, skoro sam pisarz nazwał później swą metodę twórczą „prawdziwym zmyśleniem”.
W artykułach i recenzjach towarzyszących publikowanym po roku 1980 utworom Hłaski weryfikacji podlegajątakże wcześniejsze opinie na temat Pierwszego kroku w chmurach, uznanego w roku 1956 za biblię pokolenia. Opinie krytyków próbujących ocenić literacką wartość tego zbioru oraz jego stosunek do socrealizmu, stopień opozycyjności wczesnej prozy Hłaski do reguł i doktryn literackich obowiązujących w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych, są podzielone. Dla jednych debiutancki zbiór Hłaski to głos proroka, jeden z najdonioślejszych głosów pokolenia, dzieło 1 taran rozbijający socrealistyczne schematy. Dla innych to tylko kilkanaście „lichych opowiadań”, „myślowo siermiężnych”, dzieło, które „sytuowało się przecież w kręgu socrealistycznej doktryny, stanowiąc tylko, niczym w krzywym zwierciadle, jej przeciwstawne oblicze”2 i którego sukces wynikał z kontekstu społeczno-politycznego debiutu Marka Hłaski.
S Por. J. Pyszny, Nie wszyscy byli odwróceni...
S. S tabro, W bursztynowej kuli, s. 71