102 źmile M. Cioran
się w końcu upadkiem lub przemianą. Doświadczajcie na każdym kroku tego, co nieuniknione, by każdy wasz krok był przeczuciem tragedii. Pogardzajcie świętymi, którzy wstępują ku światłu, nie obawiając się nigdy stoczenia się w ciemność, gardźcie nimi, bo żaden z nich nie stracił ducha. Żaden, nawet w obliczu własnego światła wewnętrznego. Tragedia albo pogarda dla świętości...
Żaden święty nie poznał upadku, wydaje mi się również, że żaden święty nie umarł. Ze szczęścia, że się nie jest świętym albo wielkiego nieszczęścia...
Początek świętości: kiedy czuje się, że życie nie ma już nic do stracenia w śmierci, a śmierć w życiu.
Tragedia: życie jako granica śmierci.
Świętość jest jak kwiat bez woni, szczęśliwość bez wybuchu jasności.
Jedyna głębia bez wyrazu: świętość.
Świętość albo nieobecność przeznaczenia.
A
Święty nie może umrzeć, gdyż nie tyje. Zycie świętego nie kończy się bardziej, niż się rozpoczyna. Geniusza może zgładzić własne dzieło. Jakiż święty umarł już z miłości, którą nosi w sobie?
Każda chwila jako wyraz przeznaczenia, jako walka życia i śmierci, jest tragedią. Śmierć i życie stanowią w niej absolut. Absolut, do którego dąży święty, składa jednak ofiarę zarówno z życia, jak i ze śmierci. Bezużyteczny absolut i głębia bez wyrazu albo przyczyna, dla której obawiamy się świętości, za cenę naszego istnienia.