ku jest w kredensie. Wszystko jeęst w porządku. Pieniądze są w pudełku na górze, w kredensie.
Zdaje się, że nie zapisałem barometru, trzeba to sprawdzić.
Rachunki za dom są wszystkie uregulowane, trzeba tylko spłacić Corentina M. za to, co przepracował, prócz 30 000 franków, kwit jest na górze.
Ty, Mimi, która sprawiłaś mi tyle troski i tyle radości, bądź dzielna. Twój Ojciec został skazany na śmierć za to, że starał się ratować życie innych ludzi.”1
Można tu mieć zastrzeżenia, iż listy te nie są dokumentami duszy skazanych, ale utworami traktowanymi przez nich socjotechnicznie, z chęcią oddziaływania na innych.
Odpowiadam: nic nie jest dokumentem duszy w sensie absolutnej prawdy o autorze. Najintymniejszy pamiętnik, z chwilą gdy zaczął być redagowany, jest autokreaeją. Jest opowieścią nie tyle o tym, jakim ja jestem, ale o tym, jakim ja powinienem być. Jeśli nawet nie w obliczu innych, to w obliczu samego siebie, swych ideałów i wartości. Jest więc zawsze w pewnym sensie kłamstwem czy autokłamstwem. Śmierć jest jedyną rzeczą, wobec której jesteśmy poważni. Zachowanie wobec śmierci mówi więcej o człowieku niż najwymyślniejsze wywiady i ankiety. Wobec śmierci wszystko staje się prawdą. Jeśli człowiek na parę minut przed powieszeniem uważa za wskazano „kłamać”, iż losy ojczyzny, partii czy idei są mu droższe niż własne życie, to jest to prawda o nim i o człowieku w ogóle, jakiej nie potrafią dostarczyć najmądrzejsze ankiety socjologiczne. Jeśli nawet Krystyna Wituska nie była naprawdę tak pogodna wobec śmierci, jak o tym pisała w listach do rodziców, to przecie faktem jest, że chciała być taką wobec śmierci. A cóż znaczy chcieć być kimś, będąc naprawdę w obliczu śmierci? Czy nie jest to wię-kśza prawda O nas niż tó, ćó się wydaje nam najbardziej o nas prawdziwe, gdy jesteśmy dalecy od takiej granicznej sytuacji?-10. POSIADANIE RZECZY MARTWYCH
Nasze rozważania nad sposobem istnienia człowieka w czasie byłyby niepełne, gdybyśmy nie zasygnalizowali na koniec najbardziej chyba powszechnej w dzisiejszym świecie formy ustosunkowania się do świata i problemu przemijania, jaką jest posiadanie dóbr materialnych.
Dobra te są dla nas wartościami materialny-m i. Patrzymy na nie jako na wartości, ale na wartości szczególnego rodzaju: są one wartościami dlatego, że są rzeczami materialnymi szczególnego, upodobanego przez nas rodzaju. W odróżnieniu od wartości moralnych, estetycznych i wszelkich innych dobra materialne są wartościami najsilniej osadzonymi w bycie materialnym.
Posiadanie rzeczy oznacza włączenie ich w obręb szeroko pojętego naszego fizycznego Ja.
„Czujemy i zachowujemy się wobec pewnych rzeczy — pisze W, James — tak, jak gdyby były bardziej nami niż my sami. Nasze słowa, nasze dzieci, wytwory naszych rąk mogą być tak samo drogie jak nasze ciało i wywołują te same akty obronne,”2 „Częścią mnie jest — pisze ten sam autor — nie tylko moje ciało, ale i moje władze psychiczne, moje ubranie, mój dom, moja żona i dzieci, moi przodkowie i koledzy, mój jacht, moje konto bankowe. Wszystko to może mnie doprowadzić do triumfu lub do rozpaczy.’^ Jaźń empiryczna, jaźń poznawana, zdaniem Jamesa, składa się z różnych stopni swojskości (inti-macy): moje uczucia są bardziej „mną” od moich słów, moje myśli od mojej głowy, moja głowa — jest
233
Tamże, s. 27.
W. James: Psychology. BHefer Course, New York 1962, s. 189.
* Tamże, s. 190.