- Jeśli o mnie chodzi, mam gdzieś, czy Noah umrze. Nie przeczę. Ale wtedy ty byś cierpiała, a tego bardzo bym nie chciał.
- Ja wezmę Annette. - Słowa same wypłynęły z moich ust. - Może mi pomóc ze strażnikami lana, a ty pojedzies/ z Rodneyem po Noaha.
Bones spojrzał na mnie, jakbym oszalała, do czego, szczerze mówiąc, niewiele mi brakowało.
- Myślisz, że pozwolę ci zaatakować grupę wampirów, których nie chcesz zabijać, co, jak dobrze wiemy, choler nie komplikuje sprawę, podczas gdy ja mam jechać, żeby ochronić twojego doktorka?
Słysząc, z jaką zjadliwością wypowiedział ostatnie słowa, poczułam jeszcze większą determinację, żeby zapew nić Noahowi ochronę. Bones niezbyt by się przejął, gdyby coś mu się stało. Annette i Rodney to wiedzieli. Ale gdyby Bones poszedł tam sam... jego bezpieczeństwo potrakto wałby jako sprawę honoru. Nieważne, jak bardzo go nie lubił.
-Właściwie tak będzie nawet lepiej - zaczęłam improwizować. - Możemy założyć dwie rzeczy. Po pierwsze, dzięki moim kasztanowym włosom strażnicy nie zorien tują się, kim jestem, a po drugie, kiedy już się zorientują, zrobią wszystko, żeby mnie nie zabić, łan byłby naprawdę wściekły, gdyby ktoś pozbawił go zdobyczy, prawda? N;i pewno o tym wiedzą. Z nimi jestem bezpieczniejsza niż ktokolwiek inny.
- To rzeczywiście może być lepsze wyjście, Crispinie -poparła mnie Annette. — Nie będą spodziewać się pułapki, jeśli pomyślą, że jesteśmy dla ich... rozrywki.
Bones milczał przez dłuższą chwilę, po czym uśmiechnął się zimno do Annette.
- Po wczorajszym zastanawiam się nad twoimi ukrytymi motywami. Powiem ci więc, co się stanie, jeśli spadnie jej choć włos z głowy. Wyrzucę cię ze swojego klanu. -Wyjął z kieszeni nóż i naciął nim dłoń, nawet na chwilę nie spuszczając wzroku z Annette. — Przysięgam na moją krew, że wyrzeknę się ciebie. A potem sowicie wynagrodzę tego, kto uczyni z twojego życia prawdziwe piekło. Rozumiesz?
Annette głośno przełknęła ślinę. O dziwo, zrobiło mi się jej żal. To, co Bones właśnie jej obiecał, równałoby się wyrokowi śmierci. Annette stałaby się cenną zdobyczą dla każdego nieumarłego pozbawionego skrupułów, a nie była na tyle silna, żeby samej się obronić.
Bones spojrzał na mnie i uniósł brew.
- Teraz Annette może ci towarzyszyć, a ja pojadę po Noaha.
Biedny Noah. Został w to wszystko wplątany tylko dlatego, że miał nieszczęście spotykać się ze mną. Tak naprawdę, byłam jedyną w miarę bezpieczną osobą w całym tym pokręconym planie. Annette będzie mnie chronić za wszelką cenę, a ludzie lana prędzej sami zginą, niż skrzywdzą nową, upragnioną zabawkę swojego pana. Bones też ryzykował, jadąc do Noaha. W dodatku, jeśli Annette i mnie nie uda się pokonać ludzi lana, moi kapitanowie znajdą się w największym niebezpieczeństwie, łan powiedział, że zabije jednego z nich, z zemsty i żeby osiągnąć swój cel. Dzisiejsza noc miała zadecydować o wszystkim, a mnie nagle ogarnęły wątpliwości, czy okażemy się dostatecznie