Narodziny i upadek gospodarki rynkowej
Owen, który w przeciwieństwie do Godwina nie był uprzedzony wobec instytucji państwa, trzeźwo oceniał jej możliwości. Miał na myśli przede wszystkim interwencje państwa w celu zapobiegania krzywdom wyrządzanym zbiorowości, a nie organizowanie społeczeństwa. Podobnie, Owen nie miał negatywnego stosunku do maszyn - rozumiał ich neutralny charakter. Ani polityczny mechanizm państwa, ani techniczne innowacje, czyli maszyny, nie zdołały go odciągnąć od kluczowego fenomenu: społeczeństwa. Owen odrzucał animalistyczne spojrzenie na problem społeczeństwa, dostrzegając jego maltuzjańskie i Ricardiańskie ułomności. Jednak clou jego stanowiska była krytyka chrześcijaństwa, które oskarżał o „indywidualizację”, czyli o przerzucanie odpowiedzialności za charakter na samą jednostkę, co, zdaniem Owena, zaprzeczało rzeczywistości społecznej i jej wszechpotężnemu wpływowi na kształtowanie charakteru człowieka. Istota ataku Owena na „indywidualizację” tkwiła w skupieniu się przez niego na społecznym źródle ludzkich motywacji: „Zindywidualizowany człowiek i wszystko, co jest prawdziwie wartościowe w chrześcijaństwie, są tak odległe od siebie, że nie dadzą się zjednoczyć przez całą wieczność”. Dokonane przez niego odkrycie społeczeństwa skłoniło go do wyjścia poza chrześcijaństwo i prowadzenia poszukiwań poza jego granicami. Owen pojął, że ponieważ społeczeństwo jest rzeczywistością, człowiek musi ostatecznie mu się podporządkować. Jego socjalizm miał prowadzić do zmiany świadomości ludzi, polegającej na uznaniu realności społeczeństwa. „Gdyby jakiekolwiek przyczyny zła okazały się niemożliwe do pokonania przez nowe siły, które zdobędą ludzie” - pisał - „przekonają się oni, że jest to zło niezbędne i nieuniknione. Wówczas dziecinne i próżne skargi ustaną”.
Owen obdarzał te siły zbyt dużą mocą; inaczej nie mógłby zasugerować sędziom z New Lanark, że społeczeństwo powinno być niezwłocznie zbudowane od nowa, od „jądra", które odkrył w społecznościach wiejskich. Taka wyobraźnia jest przywilejem geniusza, dla którego jednak ludzkość nie mogła istnieć, jako że nie rozumiała sama siebie. Bardziej znacząca była tu niemożliwa do usunięcia granica wolności, którą definiował jako wyznaczoną niezbędnymi limitami określającymi brak zła w społeczeństwie. Jednak dopiero, kiedy człowiek przekształci społeczeństwo zgodnie z ideałami sprawiedliwości, owa granica stanie się wyraźna - twierdził Owen. Wówczas człowiek będzie musiał ją zaakceptować, wykazując się dojrzałością, niemożliwą do pogodzenia z naiwnymi skargami.
W 1817 Robert Owen opisał drogę, na którą wkroczył człowiek Zachodu, a jego słowa były doskonałą syntezą problemów nadchodzącego stulecia. Wskazał konsekwencje istnienia fabryk, „jeżeli spraw( pozostawi własnemu biegowi". „Wielkie rozpowszechnienie fabryk na obszarze całego kraju zmienia charakter mieszkańców, a ponieważ ów charakter kształtuje się wówczas w sposób niesprzyjający bynajmniej, szczęściu jednostki ani ogółu, wynikać stąd muszą najbardziej opłakane, bezustanne nieszczęścia, o ile nie wda się w te sprawy ustawodawstwo, przeciwdziałając złu"1. Zorganizowanie całego społeczeństwa w sposób oparty na zasadzie zysku i korzyści musi pociągać za sobą daleko idące konsekwencje. Owen przełożył je na cechy ludzkiego charakteru. Najbardziej oczywistym skutkiem nowego systemu instytucjonalnego była destrukcja tradycyjnego charakteru osiadłej zbiorowości i przekształcenie jej w nowy typ ludzi - wędrujący, nomadyczny, pozbawiony dyscypliny oraz szacunku dla samego siebie. Powstały w ten sposób prymitywne i bezwzględne istoty, których przykład stanowili zarówno robotnik, jak i kapitalista. Owen zaproponował tu pewne uogólnienie, zgodnie z którym opisywana zasada jest niekorzystna dla jednostki, a także dla szczęścia całego społeczeństwa. Muszą w w związku z tym powstać zagrożenia i szkodliwe sity - chyba że tendencje tkwiące w istocie instytucji rynkowych zostaną poddane kontroli przez świadome ukierunkowanie społeczne, które zapewni odpowiednie ustawodawstwo. Niewątpliwie warunki życia robotników, nad którymi ubolewał Owen, stanowiły częściowo skutek „systemu zasiłków". Ale w zasadzie to, co zaobserwował, dotyczyło w takim samym stopniu robotników miejskich i wiejskich: „robotnicy żyją teraz w daleko gorszym poniżeniu i biedzie niż przed powstaniem fabryk, od których powodzenia zależy teraz ich egzystencja”2. Raz jeszcze dotknął sedna sprawy, zwracając uwagę nie na dochody, ale właśnie na degradację i nędzę. Jako główną przyczynę tej degradacji -po raz kolejny słusznie - wskazał uzależnienie od fabryki. Dostrzegł, że to, co wydawało się pierwotnie problemem ekonomicznym, miało w istocie charakter społeczny. Pod względem ekonomicznym robotnik był bez wątpienia wyzyskiwany: nie otrzymywał w zamian za swoją pracę tego, co mu się należało. Ale choć było to bardzo istotne, dalece
153
R. Owen, Uwagi o skutkach systemu fahijKzitegp, w. R. Owen, Wybór pism, tłum. M. Przy1 borowska, PWN, Warszawa 1959. s. 198-199.
Tamże, s. 200.