172 Magdalena Podsiadło
edy filmuje Nowy Jork zasypany śniegiem, „choć w rzeczywistości w Nowym Jorku liegu prawie zimą nie ma”, ale jak powie: „moje dzieciństwo było pełne śniegu...”38.
Im dalej wspomnienie o Litwie zostaje w tyle, tym bardziej „chwile” Mekasa się liwersalizują. Raj odzyskiwany w mgnieniach, namiastkach, to już nie tylko nieistnie-za Litwa, ale każdy Raj, z którego człowiek został wypędzony. Jego poszukiwanie wy-acza sens i kierunek naszej egzystencji, mimo że odzyskanie go jest już niemożliwe.
r kolejnym filmie Jonas Mekas zdaje się być^gotowy, aby do końca odprawić egzor-zmy nad przeszłością. Coraz więcej czasu w swoich obrazach poświęca trauma-:znym i bolesnym przeżyciom. Obraz Lost, Lost, Lost oswaja okres pobytu twórcy Nowym Jorku na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Mekas przeła-jje film na dwie części (z wyraźną cezurą w momencie opuszczenia Williams-rga): włącza do niego obszerne fragmenty stanowiące kronikę ówczesnej wspól-ty emigrantów oraz materiały dokumentujące zwrot artysty ku Ameryce. Lata roku 1949 to pierwsze doświadczenia Mekasa z kamerą, stąd pierwsza część nu - opowiadająca o czasie, który twórca spędził wśród emigrantów - utrzymana t w bardziej konwencjonalnym, dokumentalnym stylu. Mekas dając wyraz swoim 'czesnym osobistym doświadczeniom, mówi: „spacerowałem, a moje serce płakało amotności”, „nie sądzę, żebym kiedykolwiek czuł się tak samotny”. Z drugiej jed-k strony przede wszystkim czuł się w obowiązku być kronikarzem, „świadkiem”, estratorem „historii wygnania”. Pisze: „byłem tam i rejestrowałem to dla innych,
. w.„l ui...... ____Lii__________- • »
Doświadczenie totalitarne jest przeżyciem właściwym ludom Wschodu. Wobec tego negatywnego wydarzenia — nieznanego Amerykanom — będzie konstytuować się tożsamość emigrantów europejskich, których „poczucie trwałości i ciągłości [...] zostało gwałtownie i boleśnie zakłócone”39. Podobnie Jonas Mekas w Lost, Lost, Lost, Reminiscencjach... i Walden wojnę przywołuje jako moment najdotkliwszej krzywdy i głębokiego kryzysu tożsamości. Opisując środowisko emigrantów, mówi, że ci początkowo uważali swe wygnanie za „tymczasowe”, wierząc w rychły powrót do domu, „na twarzach jeszcze nie malowała się desperacja, ona przyszła dopiero z czasem”.
Kiedy twórca przybywa w 1949 roku do Nowego Jorku, zacina się jego opowieść. „Zacząłem czuć, że kręcę się wokół jednego punktu w mojej pamięci” — wspomina w Lost, Lost, Lost. O emigrantach, w których otoczeniu wówczas przebywał, powie: „dziwne — obce, umierające zwierzęta, w miejscu, do którego nie należą, w miejscu, którego nie rozpoznają” (Reminiscencje...) — ostatnie wspaniałe egzemplarze wymierającego gatunku. Ich postawa przypominała stan, w którym „bezowocne rozpamiętywanie własnej przeszłości delectatio morose zastępuje wówczas poszukiwanie jedności i sensu we własnej biografii [...] i jakiekolwiek projektowanie przyszłości”40.
Kateryna Longley pisząc o emigrantach, wygnańcach i uciekinierach, nazywa ich ludźmi przemieszczonymi w obce uniwersa interpretacyjne, kulturową przestrzeń określoną przez nią terminem Piątego Świata. Ludzie ci, pozbawieni swej językowej i kulturowej podstawy, muszą zastąpić ontologiczny budulec do interpretacji, posługując się przekładem. Warunkiem istnienia i ciągłości jaźni staje się przekład siebie samych na nową kulturę. „Dziwne - obce, umierające zwierzęta” Mekasa to emigranci, którzy definiują się wobec świata już nieistniejącego, odmawiają przekładu swojej osoby na „obcy język i obcy dyskurs kulturowy, co skazuje ich na egzystencjalną samotność, coraz bardziej ulotne i znikające powiązania z całokształtem świata”41. Mekas ucieka przed solipsyzmem i decyduje się na „schizofrenię translacji”42, nową wersję samego siebie, „stworzenie nowych wspomnień”43. „Musiałem wykonać skok i być bardziej otwartym na wszystko”44, powie twórca o przejściu od rzeczywistości przedwojennej Litwy do świata beat generation. Odtąd będzie nie tylko czytał rzeczywistość jak palimpsest, ale także nosił w sobie dwie wersje samego siebie. Skoro jednak projekt tożsamości jest niezakańczalny, a jej odbudowywanie każdego dnia zaczyna się na nowo, stopniowo musi dokonywać się zmiana zwrotu wektora translacji.
Pomimo konieczności porzucenia środowiska uchodźców każde odejście od miejsca i wspólnoty oznacza dla twórcy kolejny kryzys samookreślenia. Gdy rozstaje się ze środowiskiem emigrantów, mówi, że jego „osoba rozpadła się na milion