Pedagogika ogólna
rozdział trzeci
157
jako praktyki indywidualnej, intersubiektywnej oraz międzypokoleniowej i negującą każdą próbę zredukowania działania pedagogicznego do funkcji wspierania opatrzności w rozumieniu chęci wprowadzenia determinantów warunkowanych genetycznie lub środowiskowo.
Tym samym zasada podatności na kształcenie jest początkowo określona wyłącznie za pomocą stwierdzeń negatywnych. Mówi ona, że powinniśmy tak organizować spotkanie z osobą wychowywaną, by ani nie przypisywać, ani nie odmawiać jej konkretnych wrodzonych cech i oddziaływać na nią tak, jak wpływamy dzięki oddziaływaniom środowiskowym na procesy wzrostu i dojrzewania roślin oraz zwierząt. Ujmując to w formie twierdzenia pozytywnego, uznawanie własnej podatności na kształcenie i podatności każdego innego człowieka oznacza takie oddziaływanie na osobę potrzebującą wychowania, by współdziałała ona w procesie budowania swego przeznaczenia. Co oznacza, że nie traktujemy jej jako podatną na kształtowanie pod wpływem determinujących ją cech wrodzonych ani pod wpływem oddziaływań środowiska, lecz postrzegamy jako podatną na kształcenie pod wpływem interakcji pedagogicznych, że uznajemy ją jako kogoś, kto współdziała w procesie budowania swego ludzkiego przeznaczenia. Rousseau przedstawił to na przykładzie płaczu dzieci. W księdze pierwszej swego dzieła Emil, czyli o wychowaniu zamieścił następujący opis podstawowej struktury interakcji parape-dagogicznej, która znajduje się w opozycji do zasady podatności na kształtowanie i redukuje zadanie współdziałania osoby wychowywanej do roli wzajemnego zewnętrznego dookreślania dzieci i dorosłych:
„Rodząc się dziecko płacze; pierwsze jego dzieciństwo upływa na płaczu. Czasem kołysze się je i pieści, żeby je uspokoić, to znowu grozi się mu, bije się je, żeby zamilkło. Albo robimy to, co jemu się podoba, albo żądamy odeń tego, co nam się podoba; albo sami poddajemy się jego zachciankom, albo też poddajemy je naszym własnym; nie umiemy się utrzymać pośrodku - musi ono wydawać rozkazy albo je otrzy-_ mywać. W ten sposób pierwsze jego pojęcia - to po
„Rodząc się, dziecko płacze" Copyright © Justyna Nosal-Bartniauk
jęcia władzy lub poddaństwa. Zanim umie mówić, już rozkazuje, zanim może działać, już słucha rozkazów; karzemy je nieraz, zanim jeszcze zdolne jest zrozumieć swoją winę. Tak to wlewamy w młode jego serce namiętności, które potem przypisujemy przyrodzie; tak to, postarawszy się uczynić je złym, skarżymy się, że jest takie"75.
Między nakreślonymi przez Rousseau sytuacjami ekstremalnymi polegającymi na wymuszonym zewnętrznie poddaniu woli dziecięcej woli dorosłego lub władzy dziecięcej woli nad dorosłymi, nie istnieje żadna rozsądna „pośrednia” droga. Uznawanie podatności ludzi na wychowanie nie oznacza jednak przecież poszukiwania pośredniej drogi między tymi dwoma ekstremami zewnętrznie narzuconego oddziaływania, w których albo dorośli mają władzę nad dziećmi, albo dzieci panują nad dorosłymi. Przypadki ekstremalne opisywane przez Rousseau zostały w ostatecznym rozrachunku zdefiniowane wdzięki temu, że dziecko nie współdziała w nich w procesie kształtowania i budowania przeznaczenia, lecz jest zewnętrznie dookreślane wolą dorosłych lub zgodnie ze zdobytym wcześniej przeznaczeniem ma nad nimi władzę. W przykładzie przedstawionym przez Rousseau dorośli czasami tłumią płacz dziecka groźbami bądź przemocą i wymagają od niego posłuszeństwa bez głębszego zrozumienia problemu; albo też
75 J.-J. Rousseau, Emil..., s. 24—25.