154 Z POGRANICZA
uznawaniem go za mniej wartościowego. Wręcz przeciwnie, bo przez porówna* nic zauważysz, co jest wart. A ty sam poszerzysz swoje horyzonty lub znajdziesz Inny punkt widzenia na te same sprawy. Gdy będziesz siedział tylko w jednym miejscu, to poznawał będziesz tylko to, co w tym miejscu istnieje.
* Jeśli masz pierwszy stopień Reiki, to daj sobie trochę czasu, aby dojrzeć do stop* nia drugiego. Nie daj się wciągnąć w żadne, choćby nieformalne, przygaduszkl o konieczności pójścia na stopień drugi. Nie ulegaj takiej presji. Gdy zaś uzy* skasz stopień drugi, to wbij sobie do głowy, że masz w dłoniach i w sobie taki potencjał, że możesz wszystko. Nie musisz więc zostać Mistrzem, aby iść w górę. Już nimjesteś, a formalne tego zaistnienie, połączone z inicjowaniem innych, może poczekać lub wcale nie pojawić się. Możesz spokojnie na tym pozostać; JeśliJednak będziesz chciał tym Mistrzem zostać, to już nie ma sprawy. *,
Dla Mistrza:
* Broń się przed pychą, bo cię zniszczy. Ona drąży niewidocznie i skutecznie.
* jeśli jesteś silny, to zwracaj uwagę swoim uczniom na powyższe sprawy i nie daj się omamić.
* JeśliJesteś słabym duchowo to albo zrezygnuj z nauczania, albo całym sobą kon* troluj, co się wokół ciebie dzieje. Znam nauczyciela, któremu uczniowie przewrócili w głowie. On o tym nie wie, bo zapędzili go w taki ślepy zaułek, że z niego nic nie widać, poza nim samym l jego próżnością. Myślisz, że dasz sobie radę? To leży w twoim Interesie i twoich wszystkich uczniów.
Sprawą całkiem nadrzędną nad powyższymi rozważaniami jest pytanie, które pozostawię bez odpowiedzi. A brzmi ono: co stoi u podstawy takiego bałwochwak czego zachowania ucznia wobec Mistrza - słaby i nieświadomy uczeń czy slaby, potrzebujący poklasku mistrz? Ja na swój użytek znam odpowiedź. Wszystkim zaś tym, do których skierowany byl ten rozdział proponuję, aby próba odpowiedzi na powyższe pytanie była pretekstem do wreszcie samodzielnego myślenia. -A
Praiudzhuemu Bogu nie zapala się oszukanego kadzidła,
chińskie
istnieje w człowieku jakaś przedziwna przekora, która nakazuje mu komplikować sprawy proste, szczególnie gdy są nieznane, Istnieje też inna, dzięki której człowiek sprawy z pogranicza Świata Ducha traktuje z jednej strony z dużą rezerwą, a z drugiej z wielkim patosem. W obu tych przypadkach daje się zauważyć, żc czlo-
wiekjako Istota w ciele fizycznym nie potrafi przejść do porządku dziennego nad tym co tajemnicze, nieznane, bliskie sprawom pozamaierialnym. A przecież; powinno to być całkiem naturalne. A. dc SaintExupery zauważył, słusznie zresztą, że: „Widzi się dobrze tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu." Jednak do widzenia w ten sposób potrzeba trochę innego sposobu poznawania i akceptowania świata, a o tojak widać nie tak łatwo.
Ilekroć zdarzał się w historii ludzkości ktoś, kto potrafi) ujrzeć rzeczy takimi, jakimi są naprawdę, a następnie przekazywał to innym, by również na nie patrzyli podobnie, to w większości przypadków (najczęściej po śmierci takiej osoby) znaleźli się tacy, którzy skomplikowali sprawy ponownie. Jedni robili toz własnej niewiedzy, myśląc, że właściwie rozumieją to, co nauczał nauczyciel. Drudzy robili to z premedytacją, chcąc pod swoje poglądy podciągnąć innych, aby móc potem nimi sterować i czerpać z lego podporządkowania korzyści Jeszcze inni czynili to ze strachu, bo uważali, że to przecież niemożliwe, by sprawy miały być właśnie takimi prostymi i że przecież taki sposób myślenia i rozumienia to blużnierstwo.
Jakby nie patrzeć, proste okazuje się być zwykle nie takie znowu proste. I co najciekawsze w tego typu zachowaniach to fakt, że w większości przypadków ludzie uważają, że postępują i rozumieją właściwie. Uważają też, że to przynosi im duchowe korzyści. Ale jak by na to nie patrzeć, to jest akurat odwrotnie. Po prostu przegięcie w niewłaściwą stronę (a o to bardzo łatwo) powoduje, że ludzi ci idą w stronę przeciwną w stosunku do właściwego nurtu idei i przeważnie przynosi im to bardziej szkodę niż pożytek. Dość trafnie ujął to A. Schweitzer: „Często się zdarza, że niewolnicze trzymanie się zasady niezabijania gorzej służy idei współczucia niżjej naruszanie.”
Charakterystyczną cechą tego typu myślenia i działaniajest to, że z całej istoty sprawy pozostają tylko całkowicie nieistotne ochłapy. Ot, najprostszym przykładem jest nadwrażliwość członków różnych religii i wyznawców różnorodnych filozofii co do symboli związanych z tymi nurtami, ich nauczycielami i książkami. Za samo użycie nazwy takiej religii czy teżjejjednoslki organizacyjnej w kontekście innym niż hołubienie, to nawet zabiliby człowieka. Niejedna wojna pojawiła się w imię religii, jej symboli. Niejednego człowieka uśmiercono w imię dobra takiej religii 1 jej członków, bo ci, którzy patrzyli na wartość religii i jej nauk oraz na człowieka, potrafili to zrobić tylko powierzchniowo, nie zauważali zaś tego, co w środku. Ważniejsze były bóstwa i wzorce, nakazy i zakazy, niż to co tkwiło u sedna sprawy. Często u podstaw takich zachowali leżą zamierzenia niektórych sił duchowych, którym nie zależy na tym, by człowiek rozumiał rzeczy takimi, jakie są naprawdę. Zaś nadgorliwi wyznawcy i ideowi fanatycy są mimochodem narzędziem tych sił, choć im się wydaje, że jest całkiem odwrotnie. Robią za nich robotę tym skuteczniejszą, bo rozwalają ideę od środka, a tojest nąjskuteczniejszysposób unicestwienia każdej idei.Jakież mogą być tego konsekwencje? Całkiem niebanalne i to zarówno dla samej idei, jak I jej sympatyków.
Silna idea jako taka w swej Istocie nic nie traci, bo Prawdajcst Prawdą i do tego niepodważalną^ Ale przecież ta idea miała czemuś służyć, miała odgłupić wcze-