badaniu, naszej wiedzy?... Nazwać ją transcendentni®to zna. czy Już zbadać, poznać dwie jej cechy, mianowicie Jej obecnotó we wszechświecie i jej transcendentność. Oczywiście, jest on nie-logiczny. Lecz w tym razie zarzut nielogiczności jest podobny* do urągania naturze za to, że jest mniej ścisła niż barometr lub kalendarz. Wszak mamy tu do czynienia ze zjawiskiem wspaniali szym niż formułka: a = a.
Jakże doskonale i głęboko rozumieją współcześni myśliciel^ który ich porwał, oczarował swoim systematem. Rozumieją i na-śladują nie tylko jego prawdy, lecz i jego błędy. Odczuwają nieodpartą i konsekwentną konieczność tych błędów! I oni by tak samo, w tym samym właśnie wypadku, ten sam błąd popełnili!i Aby rozumieć danego autora, trzeba uznawać go jako całość, trzeba serdecznie i duchowo odczuwać czar i konsekwencję jego błędów. I odwrotnie: aby go krytykować, trzeba go pierwej przestać rozumieć. Wtedy dopiero wypłyną na wierzch jego błędy, przerażą nas swoją niekonsekwencją i cały jego system rozpadnie się w naszych oczach, Jako nielogiczny... Może raczej, jako nieużyteczny? Spóźniony, a więc niegodny naszego naśladowania?...
I nie tylko niegodny, bo gdybyśmy nawet chcieli, już byśmy nie mogli, nie potrafili naśladować go, odczuć w całości, zrozumieć bez zastrzeżeń, bez logicznego marsa na poważnie zafrasowanym czole. Jest on dla nas jak kobieta, którą się przestaje kochać: dostrzega się w niej nagle tysiące wad i niedoborów. 1 sama miłość, która wczoraj jeszcze upajała się własną swoją nielogicznością, dziś skwapliwie i przebiegle szpera w zapomnianych i zaniedbanych skarbach logiki, ażeby stamtąd wyłowić kilka uzasadnionych powodów do usunięcia sprzed oczu niekochanej istoty.
Na dnie każdej dobrej krytyki leży takie nierozumienie i taka niesprawiedliwość. Każdy dobry krytyk jest w jednej osobie znudzonym kochankiem i przebiegłym zdrajcą... A jeśli nudzi się bez przyczyny i zdradza bez powodu, tym gorzej dla niego...
Nie wynagradza sobie niczym tego, co traci. Lecz i on, uganiając się za nielogicznością, raz jeszcze dowodzi nam tego, że istnieje ona wszędzie i wszędzie ją znaleźć można. Co więcej - jest ona niezbędnym źródłem tych baśni-założeń, z których się wysnuwa wszelka metafizyka i religia.
8