(terminy znajdują się do siebie w stosunku prze? nwuństwa, wyraz Geist bowiem oznacza sferę intelektualną, a Gem uf. - uczuciowo-chceniową. Ot tak coś, jak gdy mówiąc po polsku, przeciwstawiamy głowę sercu. Zatarcie tej różnicy musi prowadzić do dużych nieporozumień.
Wreszcie trzeci przykład. Termin: Yorstellung raz oznacza klasę faktów psychicznych, zwanych w polskiej terminologii w y o b r n ż e n i a m i, to znowu klasę o szerszym zakresie, obejmującym w y obrażenia i po j ę c i a. Wtedy odpowiada mu u nas termin: przedstawienie. Dr Jakóbiec nie uwzględnia tej różnicy i stale tłumaczy Vor*tellung za pomocą terminu: wyobrażeni e.
Tego rodzaju nieporozumień czy niedokładności jest znacznie więcej. Przekład pod względem filozoficznym jest nieścisły, niefachowy.
Druga wada przekładu jest natury stylistycznej i redakcyjnej. Dr J. Jakóbiec tłumaczył Zarys zbyt dosłownie, niedostatecznie uwzględniając właściwości polskiego języka i polskiej składni. Powstała z tego książka dziwnie nieczytelna. Niby to napisana po polsku, ale jednak nieprzystępna dla polskiego czytelnika skutkiem używania rzeczowników tam, gdzie my posługujemy się czasownikami, i to chętniej w stronie czynnej niż biernej, skutkiem abstrakcyjności języka, kiedy my wolimy operować konkretami, skutkiem nierozbijania ciężkich okresów na krótkie i jasne zdania.
Prawda to, że Zarys ma styl bardzo trudny. Jego język nie jest rozwinięty i potoczysty. To skrót mający przypominać słuchaczom myśli szeroko rozwijane na wykładach. Zwartość treści jest tak wielka, iż często trzeba się domyślać, co chciał Autor powiedzieć. Czytelnik musi nieraz uzupełniać w myśli, co tylko zostało zamarkowane w druku.
Tłumacząc taki tekst trzeba go nieustannie rozwijać i interpretować, a poza tym zaopatrywać w objaśnienia. Tego dr J. Jakóbiec nie zrobił. Przetłumaczył nieliczne dopiski samego Her-barta, ale od siebie nie dał ani jednego objaśnienia.Nie poprzedził też swego tłumaczenia żadną wprowadzającą rozprawą.