128 Druidzi
płacenia w przypadku zabójstwa odszkodowania (eric), stwierdzają, że kara śmierci „przeciwna jest prawom Bożym i ludzkim”.
P. W. Joyce twierdzi że:
Brak jakichkolwiek zapisków wskazujących na składanie ofiar z ludzi przez irlandzkich druidów; należy sądzić, że w Irlandii w ogóle nie praktykowano bezpośredniej ofiary z ludzi.
Książka Życie i śmierć księcia-druida ma charakter polemiczny, ale zbyt wiele w niej naciąganej argumentacji, by można ją uznać za przekonującą. Wprawdzie dr I. M. Stead z British Museum twierdzi, że trudno byłoby archeologom znaleźć bardziej przekonywający dowód (dokonywania ofiar), to jednak aby zgodzić się z wnioskami autorów, takie dowody trzeba dopiero znaleźć.
Doniesienia o składaniu przez Celtów ofiar z ludzi należy uznać za przejaw rzymskiej propagandy, próbę moralnego uzasadnienia najazdu na ziemie celtyckie i wyniszczenia druidów. Można przy okazji zauważyć, że dysponujemy licznymi dowodami na składanie ofiar z ludzi w cywilizacji zarówno greckiej, jak i rzymskiej. W przeciwieństwie do tradycji celtyckiej, w literaturze greckiej niejednokrotnie mówi się o tych zwyczajach, zwłaszcza o poświęcaniu młodych dziewic przed bitwą. Najlepiej znanym przykładem historycznym była masowa rytualna ofiara z perskich jeńców przed bitwą pod Salaminą w 480 r. p.n.e. Podobne praktyki stosował Rzym, szczególnie w 228 r. p.n.e. i w czasie drugiej wojny punickiej. Liwiusz opisał składanie ofiar po klęsce pod Kannami. By uspokoić bogów, zakopano żywcem dwóch Celtów pod Forum Boarium. Ofiary składano jeszcze za życia Plutarcha (46 ok. - 120 n.e.). W czasach Republiki i na początku Cesarstwa, by przywołać duchy zmarłych, składano ofiary z dzieci. Za panowania Klaudiusza, by zdobyć przychylność bogów, grzebano żywcem jeńców. Pokonanych władców, na przykład Jugurtę, króla Numidii, lub celtyckiego wodza Wercyngetoryksa, więziono razem z rodzinami przez wiele lat (sześć lat w przypadku Wercyngetoryksa) w lochach Tullanium pod Kapitolem, a następnie składano w ofierze Marsowi. W tym miejscu dokonywano również rytualnych mordów na rzymskich patrycjuszach, na przykład zwolennikach Katyliny. O składaniu ofiar z ludzi jeszcze w drugim i trzecim wieku naszej ery wspominają Tatianos, Tertulian i Minucjusz Feliks.
Zastanawiając się nad wrażliwością Rzymian, należy pamiętać o brutalnej i krwawej tradycji rzymskich cyrków (cireus). Spektakle, w czasie których więźniowie i niewolnicy walczyli na życie i śmierć przed rozentuzjazmowaną widownią, pojawiły się w Rzymie w trzecim wieku p.n.e. Cesarz Trajan (Marcus Ulpius Traianus, panował 98-117 n.e.), by uczcić zwycięstwo nad Dakami, zorganizował długotrwałe igrzyska, podczas których pięć tysięcy par gladiatorów toczyło śmiertelne boje, a w przerwach, by podtrzymać zainteresowanie widowni, dokonywano rytualnych egzekucji na dziesiątkach tysięcy zwykłych więźniów. Juwenalis (Decimus Iunius Iuvenalis), wybitny rzymski satyryk, napisał wtedy pamiętną sentencję: „Ludzie, którzy podbili świat mają, tylko dwa zainteresowania - chleb i igrzyska”.
W czasach wczesnego Imperium w ciągu jednego tylko dnia na arenie Circus Maximus musiało ze sobą walczyć trzystu więźniów, kilkaset kobiet i mężczyzn skazanych przez prawo zabito lub wydano na pożarcie dzikim zwierzętom i wreszcie - co miało stanowić szczególną atrakcję - ogłoszono, że dwadzieścia dziewcząt będzie zmuszonych do współżycia z dzikimi bestiami. Zabijanie zwierząt i rzucanie więźniów na pożarcie zwierzętom należało do ulubionych rzymskich rozrywek. Gdy cesarz Tytus (Titus F!avius Vespasianus, panował 79-81 n.e.), syn Wespazjana, dokończył rozpoczętą przez swego ojca budowę Koloseum, to w walkach z okazji wiekiego otwarcia zginęło dziewięć tysięcy dzikich zwierząt. O liczbie pomordowanych mężczyzn i kobiet kroniki milczą.
Nawet gdy Konstantyn Wielki (Flavius Valerius Constantinus, ok. 285-337 n.e.) został cesarzem, nawrócił się na chrześcijaństwo i przyznał w 313 roku chrześcijanom swobodę wyznania, to w dalszym ciągu udzielał zgody na te krwawe widowiska. Również papież Dionizjusz (pontyfikat w latach 259-268) miał własnych gladiatorów i przyglądał się igrzyskom. Na ironię zakrawa fakt, że dopiero w piątym wieku, gdy tak zwani barbarzyńcy podbili stolicę Imperium, oni właśnie ukrócili te krwawe i okrutne widowiska.
Mając na względzie powyższe uwagi, należy postrzegać wyrażany przez Rzymian wstręt i obrzydzenie do dokonywanych przez druidów ofiar jako przykład politycznego cynizmu.
Kończąc te rozważania należy zgodzić się z konkluzją, do której doszedł Jean Louis Brunaux:
Przy obecnym stanie badań wiedza na temat ofiar ludzkich opiera się na tekstach, które miały tendencje do przeinaczania i przejaskrawiania faktów. Mimo ważnych odkryć archeologia nie ma tu do dodania nic nowego. Brak jednoznacznych dowodów, przy coraz liczniejszych wykopaliskach, zdaje się potwierdzać hipotezę, że praktyka składania ofiar była rzadka. Antyczni etnografowie nie byli świadkami czynów, które zarzucali Celtom. Podróżując po Galii - jak Posejdonios - mogli co najwyżej widzieć czaszki przybite nad wrotami domu lub świątyni, co potwierdzają badania archeologiczne.