sze formułują fałszywo stereotypy na temat istoty człowieka, powtarzają teorią „bata i cukierka”, twierdzą, że bez strachu i zagrożenia nie da się utrzymać dyscypliny, te człowiek Jest zawsze egoistą i chce dbać tylko o siebie. Takie poglądy reprezentują nieraz także nauczyciele, strasząc i grożąc dwójkami, ironicznie uśmiechając się, gdy ktoś twierdzi, że uczeń będzie się uczył, jeżeli będzie zainteresowany przedmiotem.
Współczesny człowiek jest „człowiekiem sieci” — jak to określił van de Lier — utworzonej dla jego dobra, ale często zagrażającej zduszeniem, przytłoczeniem, którego jednostka już nie jest zdolna wytrzymać. Rozumiemy dobrze, że bez znaków drogowych katastrofy byłyby nieuniknione, ale jednocześnie budzą one niechęć do zbyt ruchliwych ulic wielkomiejskich i tęsknotę do nieskrępowanego spaceru polną ścieżką. Lu- j dzie, a zwłaszcza młodzież, buntują się przeciwko roli | „kółka w maszynie” i traktowaniu ich jako „układu i reaktywnego”, nie chcą pracować w wielkich organiza- j cjach, stali się podejrzliwi wobec zabiegów kierowników czy wychowawców, dopatrują się w nich próby j manipulowania nimi, prowadzenia gier „niehonoro- j wych”.
Mimo protestu przeciwko teorii mechanistycznej trzeba przyznać, te w każdej strategii działania, w próbie wywarcia wpływu na zachowanie innych tkwią pewne elementy manipulacji, istota rzeczy tkwi jednak w celu, do jakiego zmierza to działanie. Jeżeli zmierza ono do wywarcia wpływu na decyzję, która będzie pozostawiona jednostce, przy jednoczesnym zachowaniu szacunku dla jej godności i indywidualności, to manipulowanie stanowi wstępną fazę i raczej odnosi się do zmieniania warunków, a nie samego człowieka, dostarczenia mu przeżyć, które mogą zmienić jego punkt widzenia.
Podobnie jak w sporze* Kocha z Rogersera o wartość autentyczności i maski, szczerości i gry, trzeba również w tej sprzeczności dostrzec właściwe wyjście przez wprowadzenie nadrzędnego punktu widienia. W pracy organizacji, w wychowaniu i w psychoterapii stosowanie sterowania zewnętrznego znajduje swoje miejsce, pod warunkiem, że nie zostanie zaniechane odwoływanie się do podmiotowości człowieka, jako najważniejsze. Stosunek człowieka do człowieka czy grupy ludzi nie może zmienić się w stosunek człowieka do rzeczy czy maszyny i przekonanie, że człowiek jest najwyższą wartością, powinno znaleźć swój wyraz.
Stanowisko Kępińskiego (1974), który charakteryzuje stosunek psychiatry do pacjenta, daje się w pewien sposób uogólnić i na inne stosunki społeczne. Kępiński •podkreślał, że zawsze musi to być stosunek podmiotu •do podmiotu, to jest stosunek żywego do żywego, a więc stosunek emocjonalny, pełen miłości czy nienawiści, ale nigdy obojętny, jak do martwej rzeczy. Poznanie cudzych stanów psychicznych, jego zdaniem, może się dokonać jedynie na płaszczyźnie „animizacyj-nej”, wyprzedzającej poznanie naukowe. Opiera się ono na empatii, którą wykazują dzieci, ale która maleje u dorosłych, dorośli bowiem nauczyli się już konwencji i stworzyli sobie warstwę izolacyjną, poprzez którą trudno się przebić. Dzieci, dzięki swojej wrażliwości, umieją te maski przeniknąć, -dorosłym odczuwanie cudzych stanów psychicznych udaje się z większą trudnością.
Porównując postawę lekarza i wychowawcy, zaznacza autor, że muszą and zachować właściwą proporcję pomiędzy obiektywną, naukową obserwacją ■a empatią, utrzymać pewien -dystans wobec własnych i partnera reakcji, wytworzyć idealnego obserwatora, który śledzi obie strony i potrafi utrzymać równo-