nie dadzą się nawet wyinterpretować 1 tekstu należą bowiem do pozatekstowej, jakby specjalnie ukrytej wiedzy autora- Do ich znaczenia czytelnik moZe się przybliżać, może je odgady1 wać, domyślać się - zawsze jednak wymyka się ono ostatecznemu rozpoznoniu. Drastyczność tego zabiegu ujawnia się. z jednej strony, w zestawieniu z normami literackimi lat trzydziestych. z drugiej - w ich „symbolicznym" statusie. Język ten w pewnym sensie to także parodia języka symbolicznego, ale — jak wszelka parodia u Gombrowicza — jest także nośnikiem treści poważnych, własnych, nicparad os tycznych’ .
Kolejnym ciekawszym przykładem wytrącania poszczególnych słów z konwencjonalnych znaczeń jest specyficzna s e -mantyka przysłówków w Ferdydurke. Ich znaczenie funkcjonalne (składniowe) pozostaje w całkowitej zgodzie z wszystkimi normami języka, natomiast znaczenie leksykalne w różnym stopniu kłóci się z semantyką kontekstu. Jest to wielokrotnie bardzo wyraźne w użyciach przysłówka „ubogo"; „Jakże ubogo mi było" Li (F. 132), „Toteż powiedziałem ubogo [ )“<F. 149). „myślałem ubogo ( . I" (F. 155). ..Podglądałem bez przerwy ubogo [...!" <F. 156). J powiedziałem ubogo, obleśnie (...)“ (F, 178), „Zamiast tedy ująć myśl od strony zielonobłękit-nej, hardej, świeżej, ująłem ją ubogo" (F, 149). Podobnie jest z innymi przysłówkami: siedział „w sposób absolutny" (F. 111), „siedzi staro” (F, 113), „ta tłusta skądinąd kobieta" <F, 119), -obco i okrutnie zabrała się do odrabiania" (F, 157), „siąkajmy nędznie" (F, 159), „Ohydnie wylazłem z sionki. Ni-kczemnic powlokłem się do siebie” (F, 177), efc.33 Otóż niezależnie od możliwości włączenia tych słów kontekst, wszystkie one powodują, te znaczenia poszczególnych zdań są jakby bogatsze niż suma znaczeń ich składników. Ulubionym bowiem chwytem narratora jest tworzenie takich związków międzywy-razowych, które pozostając w granicach poprawności składniowej, powodują jednak wyraźną nadwyżkę sensów. Np. _Swiat mój załamał i u organizował na zasadzie belfra klasycznego" (F, 20) lub _Zanuć:w na mnie nowoczesność tenisowych spodni" (F, 130). Swoistością zdań budowanych w ten sposób jest to, *e wymagają one pomocniczego przekładu, rozwijającego skondensowane w nich sensy. Jest to mechanizm poetycki w pełni znaczenia tego słowa, zgodny nawet z normami po-etyckości funkcjonującymi w świadomości literackiej okresu międzywojennego.
Inną postacią nadorganizacji stylistycznej w prozie Gom* browicza jest eksponowanie mechanizmu rozwijania znaczeń wypowiedzi językowej. Z pewnego punktu widzenia, nawet i wyżej cytowane przykłady (np. akcje wokół słów czy powtórzenia w dialogach) dobrze ujawniają to zjawisko. Na jednym jego biegunie znajdują się bowiem takie użycia języka, w których zderzenia semantyczne słów wywołują swoiście fabularny rozwój tekstu. Owa nadorganizacja widoczna jest już na poziomie wykorzystywania homonimii leksykalnej. Podobieństwo brzmieniowe pewnych słów przy radykalnej odrębności ich znaczeń staje się w prozie Gombrowicza częstym pretekstem do tworzenia rozbudowanych sytuacji fabularnych. Przykładem może być igranie różnymi sensami słowa „udusić" w opowiadaniu Zbrodnia z premedytacją35, czy słowa „kalafior" w Biesiadzie u hrabiny Kotlubaj.
Na drugim biegunie tego zjawiska nadorganizacja dotyczy budowania następstwa zdań w ramach pewnej stylistycznej łub gatunkowej konwencji. Gombrowicz zdaje się być zafascynowany możliwością budowania tekstu jako ciągu zdań, które wynikają z siebie w sposób jakby automatyczny. Cechą tego następstwa jest tworzenie sytuacji absurdalnych, które jakby niezauważalnie powstają z językowego mechanizmu rozwijania wypowiedzi. Taka wypowiedź odsłania swą schematycz-ność, ujawnia swoiste ioci communes schematów fabularnych.
5'-Odnosić to należy równia1 do wszystkich wyższych poziomów znaczeniowych prozy Gombrowicza. Jako krytyk, uznał Gombrowicz ton włośnio sposób pisania za największe osiągnięcie artystyczne Jarry'ego: „Gotowi jesteśmy przypuszczać, it Jarry dokonał wielkiego odkrycia, mianowicie — I I wpadł na jakiś tajemniczy system pisania za pomocą głupstwa i wydoje się nam, te słyszymy bełkot dziecięcy równie autentyczny i ważny jak mowa dorosłych’, Nifdojnatołti nie pusz się (Alfred Jarry). .Kurier Poranny1 1936, nr 345 (V, 93).
® Podobnie jest tez z semantyką wielu zaimków: „Pensjonarka nie wiedziała o Norwidzie do Punki1 <F, 122); .Przeciw komu wuj poziewał 1...1' <F, 233) etc. Por. późniejsze studium J. Ziomka Sidecyzmy w Ferdydurke (1988). lwi Proce otlalnie. Literatura i nauka o literaturze. Warszawa 1994.
Tak w pierwodruku.
^Opowiadanie to analizow.it K Bartoszyńału w artykule Nuwoźnt jok to było naprau-dę, .Teksty" 1973. nr 6.