przywiązywali do wnioskowania ze struktury i treści języka o takich cechach czy syndromach, jak otwartość, zamknię-tość umysłu, plastyczność, sztywność, liberalizm, dogma-tyzm22. I. Ertel opracował metodę analizy treści słownika (DOTA) do badania parametrów otwartości i zamknięcia w procesie przetwarzania informacji. Wyodrębnił on terminy Ai terminy B. Pierwsze obejmują takie kategorie, jak: zawsze; każdy; nikt; nigdy; absolutnie; całkowicie; zasadniczo; na pewno; albo, albo; niemożliwe; nie może; musi. Terminy B to: czasami; kilku; częściowo; do pewnego stopnia; bardzo; wątpliwie; w dodatku; nie tylko; nie musi; może; możliwe.
Wskaźnik autorytaryzmu (dogmatyzmu) Hitlera obliczony na podstawie analizy jego przemówień z lat 1923- 1945 był wysoki. U przedstawicieli partii komunistycznych i nacjonalistów w RFN stwierdzono wysoki wskaźnik dogmatyzmu, niższy wskaźnik wystąpił u demokratów, centiystów.
Autor tej pracy zanalizował 10 wywiadów Wałęsy wydanych przez PAP w serii biograficznej „Profile”, m.in. wywiad z Orianą Fallaci. Wałęsa używał terminów typu A rzadziej niż typu B. Trzeba jednak dodać, że wywiady dotyczyły spraw społecznych, etycznych, politycznych, w odniesieniu do których trudno np. przyjąć w wielu kwestiach odstępstwo od zasady wolności, równości. Na przykład, w wywiadzie z O. Fallaci Wałęsa na pytanie: „Czy nie wolelibyście pluralizmu?” odpowiada: „Każda osoba, grupa, całe społeczeństwo musi mieć prawo wypowiadania się”.
Problemem języka Wałęsy powinni niewątpliwie szerzej zająć się psycholingwiści i socjolingwiści.
Podczas swej wieloletniej kariery działacza związkowego i polityka Wałęsa przeżywał zmienne koleje losu, miał powo-
22 Por. J. Kurcz, Język a reprezentacja świata w wnyśle. PWN, Warszawa 1987.
dzenia, niepowodzenia, był wielokrotnie atakowany, krytykowany, wyszydzany. Należy podziwiać jego wytrwałość i dążenie do celu, niezrażanie się przeszkodami i odporność emocjonalną. W czasie prezydentury Wałęsa był i jest przedmiotem niewybrednych ataków kilku czołowych „nienawist-ników”. Należą do nich m.in. Urban, Kaczyński, Michnik, Bugaj, Hall. Nietrudno stwierdzić, że te uporczywe ataki wyrażają jakieś głębsze animozje, frustracje i kompleksy agresorów. Wałęsa często nie reaguje na napaści swych wrogów i przemilcza je w myśl zasady: „psy szczekają, karawana idzie dalej”. Gdy wszakże pod koniec sierpnia 1995 r. w toku obchodów piętnastolecia „Solidarności” Bugaj wystąpił z niedorzecznym zarzutem, że Wałęsa sprzeniewierzył się ideałom „Solidarności”, prezydent nie wytrzymał i nazwał nienawistnika „inteligentnym chamem”. Jest to niewątpliwie zachowanie obronno-agresywne; zostało ono wywołane naruszeniem struktury Ja, a w szczególności autoschematów i autodefinicji Wałęsy. Prezydent wielokrotnie podkreślał, że w czasie swej kadencji realizuje w trudnych, nowych warunkach ideały wolności, demokracji, które leżały u podstaw etosu solidarnościowego. Tytuł jego książki, wydanej w 1995 r., brzmi Wszystko co robię, robię dla Polski. Tym słowom Wałęsy należy dać wiarę; trzymał on przy sobie Wachowskiego, wetował wielokrotnie ustawy sejmowe, prowadził efektywną politykę zagraniczną i wewnętrzną (m.in. w stosunku do wojska), aby wzmocnić reformy ustrojowe, ekonomiczne, nie oddać inicjatywy postkomunistom, nie cedować im wpływów w wojsku, w resorcie spraw zagranicznych, wewnętrznych, środkach masowej komunikacji... Robił to z uporem i energią i skutecznie, mimo kłód rzucanych mu pod nogi ze strony byłych przyjaciół, np. z Unii Wolności, Unii Pracy. Nic dziwnego, że zabolała go inwektywa zawistnego Bugaja i że zareagował emocjonalnie.