XXX !\ w Środowisku wikdknskim
związki łączące pisarza z Wiedniem zdecydowanie przybiorą na znaczeniu i sile.
Powolny proces wrastania Rittnera w środowisko wiedeńskie odzwierciedlają między innymi jego felietony. W roku 1902 ocenia on jeszcze to środowisko dość lekceważąco:
Tutaj w Wiedniu od czasu do czasu zawsze się coś zwalcza. Alkohol lub antysemityzm, pojedynki lub ogony sukien, wojnę lub gorsety. Co kilka tygodni staje się jakaś nowa walka aktualna i co kilka tygodni jakaś walka słabnie lub cichnie na zawsze. Kalejdoskop duchowy, który przypomina błyskawiczną szybkość, z jaką zmieniają się pragnienia i myśli w jasnej głowie jakiegoś bardzo żywego, inteligentnego podlotka...1
W Wiedniu ówczesnym trudno było w samej rzeczy o jakieś siły społeczne mogące podjąć poważną walkę o postęp: najsilniejszym stronnictwem, liczącym do swych sukcesów, między innymi obalenie Badeniego, było drobnomieszczańskie stronnictwo chrześcijańsko-demokratyczne. Rittner zdawał sobie doskonale sprawę z tej sytuacji, kiedy w roku 1902 pisał:
Nie ma tutaj ludzi, którzy podjęliby się walki z ogromną, międzynarodową, zwartą większością głupoty. Nie ma tych ludzi właśnie w literaturze Schnitzle-rów i Hoffmannsthalów, Dormanów i Bahrów. W jednym z następnych naszych listów [list taki nie ukazał się — pjrzyp. Z. U.], omówimy chaiakterystyczne zjawiska tej młodej wiedeńskiej literatury i przekonamy się, że jest
w niej, oprócz skarbów piękności, także bogactwo tego czysto wiedeńskiego haszyszu, którym upajają się tu po trochu wszyscy, żeby zapomnieć o życiu i jego walkach, żeby ominąć spokojnie wszystkie jego Scylle i Charybdy. Literatura pogrążona w słodkiej bezwładności, literatura snu, która uśmiecha się tak. jak uśmiechają sie senne usta *.
Ten dystans nie okazał się jednak dostateczną obronę przeciw zespoleniu z życiem obcego miasta. \’ie można było bezkarnie prowadzić życia oderwanego zupełnie od własnego kraju. Pozaliterackie kontakty Rittnera z krajem były tymczasem dość nikłe w latach, o których mowa, i ograniczały się właściwie głównie do spędzenia szeregu urlopów w Zakopanem, a raczej na Bukowinie, gdzie poznał kilku polskich pisarzy, między innymi Kasprowicza i Reymonta. Oprócz tego należy jeszcze wymienić wyjazdy na premiery dramatów. Z takiej .to okazji zapoznał się Rittner z Warszawą w roku 1904. Poza kilku większymi miastami polskimi oraz kilku prowincjonalnymi (tylko w Galicji) nie znał jednak kraju bliżej — miał przecież lat jedenaście, kiedy ojciec jego osiedlił się na stałe w Wiedniu. Taką opinię o Rittnerze utwierdzają w nas współcześni, jak np. Stefan Krzywoszewski, dramatopisarz, który w latach dziewięćsetnych mieszkał dość długo w stolicy monarchii i zaprzyjaźnił się tam z Rittnerem.
Kraju i życia polskiego — wspomina w pamiętnikach — prawie nie znał. Jego umysłowość, talent i wdzięk
* »Czas« 1902, nr 182.
s •
*Słowo« 1902, nr 86.