86
T R1TTNFR W MAŁYM HOMKIT
JURKIEWICZ
Jestem pewny, że gdyby tylko pan burmistrz
zechciał...
DOK TOR ironicznie
Tak łaskawy pan myśli?... gdybym zechciał?
SĘDZIA
W imię Ojca i Syna!... Protestuję jako obywatel lego miasta. My pana nie puścimy.
DOKTÓR
Ot, gadanie., gdzież ja bym mógł teraz?... trochę za późno! Przecież człowiek z wiekiem głupieje. Ja potrzebuję ich dobrej rady!...
ciszej
Tak jakbym sam o tym nie... hm...
milknie — po chwili do JURKIEWICZA Czy pan myśli, że mnie tu źle? czy pan uważa, że mój los godny politowania?
JURKIEWICZ Ależ przeciwnie, ja tylko...
SĘDZIA
I nam z panem dobrze... nie może być lepiej!... Daj pysia, kochany burmistrzu. W twoje ręce! Oni panu po prostu zazdroszczą — to bywa!... Pan tu jesteś naszym tego... królem... A cóż tam znaczy taki profesorek?... No nic!
WANDA uporczywie Zresztą, gdybyś zechciał.
DOKTOR
Ale ja nie chcę. Po co? to nie dla wszystkich, tam są miejsca zarezerwowane dla takich Pałeckich.
SĘDZIA.
W ogóle wielkie miasta to dobre dla hołoty.
porządny człowiek nie ciśnie się, nie rozbija,
x emfozq
rezyduje samotnie, z daleka od tłumu.
WANDA 7 lekką ironią
Tv rezydujesz samotnie, Lolek?
DOKTÓR nieszczerze
Ja jestem niewymagający, mnie wystarcza to, co mam. Przy tym grono prawdziwych przyjaciół...
SĘDZINA
Kochająca żona.
WANDA
Dałabym majątek, żeby wiedzieć, czy ten człowiek mówi prawdę.
DOKTÓR sztucznie, lekko
Kochająca żono, jak skończysz mówić z panem Jurkiewiczem, to podaj nam cygara.
JURKIEWICZ zrywając się
Proszę... tu... cygara... tu... cygara...
DOKTÓR
O. pan się trudzi.
SĘDZINA
Nie wiem, co to jest, ale naszemu doktorowi podróże widocznie nie służą.
DOKTÓR