236 Rozdział 8
nie konwencjonalnego dyskursu. Sama Butler pisze na ten temat: „[...] dociekanie [inąuiry] rodzajów usuwania i wykluczania, poprzez które operuje konstrukcja podmiotu, nie jest dłużej konstrukcjonizmem, ale też nie jest esencjalizmem. A to dlatego, że jest tu ‘zewnątrz’ [w stosunku] do tego, co jest konstruowane przez dyskurs, ale nie jest to absolutne ‘zewnątrz’, ontologiczna ‘tam-tość’ [thereness], która przekracza granice dyskursu lub w nie przeciwuderza [counters]; jako konstytutywne ‘zewnątrz’ jest ono tym, co może być tylko pomyślane - o ile być może (pomyślane) - w relacji do tego dyskursu, [...] jako jego najbardziej subtelne [teneous] granice”1.
Proces konstrukcji określa więc zarówno obszar podmiotów o intelligibilnych tożsamościach, jak i określa to, co jest na zewnątrz tego obszaru. Te byty o nieintelligibilnych tożsamościach, w obszarze „na zewnątrz”, nie są konstruowane, ponieważ nie stosują się one do praw konstrukcji, tj. do normatywnych wymogów tego prawa. Wynika z tego, że istnieje nie-konstruowany obszar. Jednakże nie jest on żadnym „naturalnym” tworem, gdyż jego istnienie zależy wyłącznie od tych konstruowanych bytów (i vice versa). Należy więc przyznać, że rozważania Butler rzeczywiście nie poddają się zaklasyfikowaniu w ramach konwencjonalnego rozróżnienia na esencja-lizm i konstrukcjonizm.
Jeśli nie w kategoriach konwencjonalnych (powyżej postawione pytania nie znajdują odpowiedzi w tej konwencji), to jak inaczej można by zaprezentować ontologiczne stanowisko autorki? W Gender Trouble pisze: „Założeniem jest, że ‘byt’ [being] rodzaju jest efektem, przedmiotem genealogicznych inwestygacji, który wykreśla polityczne parametry swojej konstrukcji na wzór [in the modę] ontologii”2. Czy to nie nasuwa podejrzenia, że metafizyka tożsamości jako pewnego rodzaju
konstrukcji musiała być jednak najpierw założona, wbrew intencjom autorki? Butler, jak wyjaśniłam w rozdziale poświęconym jej teorii, przyjmuje - zgodnie z poststrukturalistycz-nym stanowiskiem (Derridy) - że jakiekolwiek odniesienie do ciała (bytu-materii) jest już zawsze dyskursywne. A dokładniej, zgodnie z jej genealogiczną krytyką, odrzuca wszelkie poszukiwania początków rodzaju, wewnętrznej prawdy kobiecego pragnienia i zrepresjonowanej, autentycznej płciowej tożsamości - jako pozostających poza polem widzenia.
Jednakże Butler podkreśla polityczną wartość filozoficznej reartykulacji ciała w bardziej dynamicznych terminach niż to bywa u „tradycyjnych” konstrukcjonistek. Czyni to inaczej niż Grosz, choć - podobnie - występuje przeciwko interpretacji opresji dokonywanej przez konstrukcjonistki, tj. jako sile zewnętrznej w stosunku do ciała. Nie zgadzałoby się to bowiem z jej oceną płciowej opresji; ta opresja wydarza się na poziomie samej konstytucji cielesnej materialności, jako upłciowio-nej materialności. Powtórzę, że chociaż Butler przyjmuje tezę, że rodzaj i płeć są społecznie konstruowane, to jednak jej rozumienie konstrukcji włącza materializację określonych typów ciał - poprzez repetycje rodzajowych norm. A zatem konstrukcja, jej zdaniem, nie jest tylko procesem interpretacji nadającej znaczenie preegzystującej materii (np. cech określonej płci), ale jest samym procesem materializacji3. Jej materia staje się wytworem-efektem formy, gdzie forma jest instrumentem władzy (dyskursu).
Wprawdzie Butler w ogóle poddaje krytyce rolę odgrywaną przez materię lub naturę w typowej metafizyce podmiotu, to jednak jej ustalenia - podobnie jak u Grosz - dotyczą materialności ludzkich ciał. W jej arystotelesowsko/foucaultowskiej interpretacji materia wyposażona jest w intelligibilność i jest otwarta na kontestacje tylko dlatego, że jest wytworem spo-łeczno-historycznych form mocy, czyli wywodzi się z ludzkiej rzeczywistości. Butler zdaje sobie sprawę, że jej pojęcie ciała
I. Butler, Bodies that Mat ter: Ort the Discursive Limits of ‘Sex\ London and New York 1993, s. 8.
J. Butler, Gender Trouble, op. cit, s. 32.
J. Butler, Bodies that Mauer, op. cit, s. 9-10.