O człowieku 158 14
A co się tyczy wiary w Boga, to między ludźmi nie ma lóżnicy zdań. W tych zaś dysputach, gdy szukamy wiedzy o rzeczach, jakie nie mogą być przedmiotem wiedzy, niszczymy wiarę w Boga, jaka jest w nas. Gdzie bowiem przychodzi wiedza, tam ustępuje miejsca wiara, podobnie jak znika nadzieja, gdy przychodzi jej spełnienie. I naucza apostoł, że spośród trzech cnót: wiaty, nadziei i miłości, gdy przyjdzie Królestwo boże wiara i nadzieja przestaną istnieć i pozostanie tylko miłość. Pytania więc, dotyczące natury Boga, Stworzyciela świata, są zbyt ciekawe i nie należą do rzeczy związanych z pobożnością; i ludzie, którzy dyskutują o Bogu, chcą zdobyć nie tyle wiarę w Boga, w którego wszak wszyscy wierzą, ile wiarę w siebie.
5, Ponieważ miłować Boga to tyle, co słuchać jego nakazów, bać si( zaś Boga to tyle, co bać się, iżby nie uczynić czegoś wbrew jego nakazom, przeto może znów powstać pytanie, skąd można wiedzieć, jakie to rzeczy Bóg nakazał. Na to pytanie można odpowiedzieć, że Bóg przez to samo, iż ludzi uczynił istotami rozumnymi, już im nakazał i w ich serca wraził to prawo, iżby nikt nie uczynił innemu tego, co uważałby za niesprawiedliwe, gdyby było uczynione jemu. W tym wskazaniu zawarta jest wszelka sprawiedliwość i wszelkie posłuszeństwo obywatela. Jakiż to bowiem człowiek, którego by lud w państwie najwyższą obdarzył władzą, aby nim rządził i stanowił prawa, nie uważałby, że jest niesprawiedliwe, iżby ktokolwiek z poddanych lekceważył prawa przezeń ustanowione albo żeby nie uznawał jego władzy, a tym bardziej, iżby ją podawał w wątpliwość. Skoro więc, gdybyś był królem, uważałbyś te rzeczy za niesłuszne, to czyż prawo nie jest najpewniejszą regułą dla twoich działań? A jest to też prawo boże, które nakazuje być posłusznym najwyższej władzy, to znaczy: prawom ustanowionym przez najwyższych władców.
6. Lecz skoro ludzie przekraczają już nakazy boże i grzeszą codziennie, to w jaki sposób, powie ktoś, może się godzić za sprawiedliwością bożą, iżby Bóg nie karał grzeszników? Lecz gdyby człowiek nigdy nie mścił się za krzywdy mu wyrządzone i gdyby je przebaczał tak, że nie pragnąłby w ogóle żadnej zemsty ani pokuty, to czyż takiego człowieka uważalibyśmy za niesprawiedliwego, czy też raczej za świętego? Jeśli więc nie uznamy, że Bóg jest mniej miłosierny niż ludzie, to nie ma żadnego "powodu, iżby Bóg nie mógł przebaczyć grzesznikom, o ile tylko po prostu wykazują żal, nie nakładając żadnej kary ani na nich samych, ani na nikogo innego za nich. Gdy Bóg dawniej ża grzechy ludu wymagał ofiar, to ofiary owe nie miały charakteru kary, lecz były ustanowione jako znah tego, że grzesznicy nawracają się do Boga i powracają do dawnego posłuszeństwa. Tak więc śmierć naszego Zbawiciela ńie była karą na grzeszników, lecz była ofiarą za grzechy. Tego zaś, że się mówi, iż Chrystus wziął na siebie ciężar naszych grzechów, nie należy rozumieć tak, iżby śmierć jego była karą, podobnie jak dawniej nie rozumiano ofiar tak, iżby to były kary nałożone na zwierzęta ofiarne za grzechy, jakie popełnili Izraelici, lecz jako ofiary ludzi, żywiących wdzięczność. Bóg żądał od Izraelitów co rok dwóch kozłów, z których jednego, co był przeznaczony n<i ofiarę, zabijano.