448 Część IV. Twoja śmierć
wywoływać będą duchy swoich zmarłych, którzy jak gdyby śpiąc na cm tarzu, budzą się, aby odpowiedzieć na wezwanie żywych. Miejsce, g^.' spoczywały zwłoki, byłoby więc ulubioną siedzibą ducha. Koncepcję tęodr^w spirytyzm XX wieku. Ci, którzy najgłębiej wierzą w dalsze istnienie duchów i w możliwość porozumiewania się z nimi, dzisiaj najczęściej odczuwają odra> do tej gnilni, jak nazywają cmentarz. Jako miejsce rozmyślań i wywoływany duchów wolą pokój zmarłego, zachowany bez zmian. Zamyka się wtedy wicjjęj nawias otwarty w wiekach XVII—XVIII przez ideę częściowego utrzymywa nia się życia w ciele, przez cuda zmarłych.
Mimo tego ważnego epizodu, jakim był ów powrót ciała, od wieku XVII d0 XIX nie przestawała krzewić się wiara w autonomię ducha, stanowiący jedyną nieśmiertelną część istoty. Możliwe, że we Francji wiarę tę upowszechniały na wsi wielkie misje katolickie z pierwszej połowy XIX wieku, które pomagały proboszczom w nauczaniu chłopów prawd zawartych w katechizmie, a wśród nich wiary w istnienie nieśmiertelnej duszy. Dusza z katechizmu utorowała drogę „bezcielesnym”.
Bezcieleśni nie mają ciała z krwi i kości. Nie podlegają ciążeniu powszechnemu. Ale nie są też całkiem duchami, których nie słyszy się i nie widzi. Później uchwycą niekiedy ich obraz płyty fotograficzne. Ludzie wyobrażają ich sobie, nawet gdy ich nigdy nie widzieli, jako formy ograniczone świetlnym otokiem, unoszące się w powietrzu. Mają więc własną naturę fizyczną, jeszcze nie znaną uczonym. Zarysy ich są rozpoznawalne, chociaż nie odpowiadają ściśle cechom ich ciała pozostawionego na ziemi; w ziemskim życiu przebywali w ciele, potem trwają po jego śmierci. Każdej istocie nadają widoczną identyczność, ukrytą pod ciałem w ciągu ziemskiego życia, a nienaruszalną w wieczności.
Taką teorię o duchach Charlotte Bron te wkłada w usta Heleny Burns, swojej rzeczniczki w Dziwnych losach Jane Eyre. Ma ona bardzo sprecyzowane poglądy na religię, na życie przyszłe, poglądy, które nie wydają się zgodne z protestancką ortodoksją, a nawet nie powołują się na Chrystusa i Ewangelię. Helena jest głęboko przeświadczona o marności ciała. Zostanie tylko iskra ducha, the spark of the spirit; mówi się raczej: duch (spirit) niż dusza (soul)! i Dusza nawet mniej lub więcej przeciwstawia się ciału; wraz z ciałem i równocześnie z nim jest składowym elementem istoty. Życie wymaga złączenia ciała i duszy. Dusza zachowuje jeszcze pewien związek ze starą koncepcją homo totus. Duch, przeciwnie, sam staje się pełną istotą. Wypełnia miejsce pozostawione przez ciało. Jest odpowiednikiem duszy z chrześcijańskiej eschatologii, plus otoczka ciała, które nie jest całkowicie niematerialne.
Według Heleny duch to „nieuchwytny pierwiastek życia i myśli”. Jest czysty jak w chwili, gdy stworzył go Bóg i zanim grzech pierworodny połączy! go z ciałem. Duch jest szlachetną częścią istoty, jedyną, która przeżyje śmierć. Po śmierci powróci do swoich źródeł. U Heleny Burns i na pewno u Charlotte
gronte nie widzimy żadnego lęku przed piekłem, podobnie jak u rodziny de La Ferronays, co jest bardzo zaskakujące, gdyż występuje jednocześnie w pu-rytariskiej Anglii i Francji czy też we Włoszech, które przeżyły kontrreformację: wiara... daje każdemu nadzieję, daje wieczność będącą odpoczynkiem
[rest], wspaniałym domem [mighty home], a nie groźną otchłanią**.
Helena niezłomnie wierzy w szczęśliwe życie pozagrobowe, którego oczekuje i które pozwala jej spokojnie znosić niesprawiedliwość i prześladowanie na ziemi. Nigdy, jeżeli można tak powiedzieć, rezygnacja nie była tak aktywna, nigdy chrystianizm z taką siłą nie akcentował obowiązku bierności: w średniowieczu, w czasach nowożytnych usiłował wynagrodzić rezygnację ofiar, zakładając z zasobów dobroczynności przytułki zapewniające im dach nad głową. Charlotte Bronte, w tej mierze, w jakiej utożsamia się z Heleną Burns, nie widzi żadnego ziemskiego sposobu na złagodzenie losu. Nie są to poglądy wyjątkowe: były rozpowszechnione na tyle, aby wywoływać bunty i oskarżenia.36
Raj Heleny Burns przypomina raj z amerykańskich książek pocieszyciel-skich, ale jest mniej naiwny i bardziej prawdopodobny. Jest to „świat niewidzialny i królestwo duchów. Ten świat nas otacza, gdyż jest wszędzie.” Ważniejszą rolę niż Pan Bóg spełniają tam duchy, „a duchy patrzą na nas, gdyż mają zlecone czuwanie nad nami**.
Te francuskie, angielskie i amerykańskie teksty są dość jasne, abyśmy mogli zrozumieć, iż spełnione zostały wszystkie warunki sprzyjające rozwojowi spirytyzmu.
Rzymski Kościół sprzeciwiał się, jak mógł, tej inwazji zaświatów. Nie próbował nawet skierować jej ku tym formom dewocji, których ortodoksję wypróbował. Na pewno wielu katolików umierało jak członkowie rodziny de La Ferronays, z przekonaniem, że odnajdą w niebie tych, których kochali i szanowali na ziemi. Święta Teresa z Lisieux spodziewała się odnaleźć w raju dokładną kopię Buissonnets z jego mieszkańcami, wspomnieniami i urokami własnego dzieciństwa. Ale duchowieństwo na ogół zachowywało się bardzo powściągliwie; nie uczyniło nic, aby rozwijać te uczucia, i ograniczyło się do modlitw za czyśćcowe dusze, modlitw, które stały się bardzo rozpowszechnioną i bardzo popularną formą pobożności — do czego jeszcze powrócimy.
Ani ta pobożność, ani przykład mistyków nie uśmierzyły niepokoju, jaki budziły rozstania. Wielu odwróciło się od klasycznej eschatologii i postanowiło wypracować, czasem w ramach Kościołów, ale najczęściej poza nimi, a niekiedy przeciwko nim, wielki system wiedzy o życiu po śmierci i sposobach komunikowania się z zaświatami; krótko mówiąc, powstał spirytyzm.
Cytuję za Maurice’em Lanoire krótki zarys ewolucji myśli w tej dziedzinie, która dokonała się w drugiej połowie XIX wieku: „W roku 1848 na farmie Fox w stanie Nowy Jork zaczęły wirować pierwsze stoliki; zdarzenie to uważa się
29 — Człowiek i śmierć