142 JERZY ILLG
krypty. Takie wyklęte i napiętnowane grozą wnętrza i budowle często czyni miejscem rozgrywających się wydarzeń także Miciński. Jak zauważa Elżbieta Rzewuska, ta niezwykle poważnie traktowana sceneria nadaje „działaniom ludzkim właściwy sens — sens wielkiej metafory”25.
W samej tylko fantazji powieściowej Mene-Mene-Thekel-Upha-risim!... oprócz opisanego już zamku znaleźć możemy gotycką katedrę, podziemne krypty, kaplicę, w której
stare chorągwie szumiały od wiatru, co chodził po kościele przez wybite okno. [...], a czarne kapy, wiszące na obrazach i haftowane srebrem czaszki szczerzyły swoje memento. [M I 84—85]
Xiądz Faust gości rewolucjonistę Piotra w odrestaurowanym przez siebie dawnym klasztorze cystersów — naturalnie gotyckim:
Mrok i stęchlizna murów.
Po schodach krętych szli — zapałka rozświecała kurytarze klasztorne żebrowane o liniach ostrołukowych, rozpostartych niby łapy pająków, zwanych kosarzami. Zapałki zgasły, nie było ich więcej. Ciemność zdwoiła się.
Strachem wiało od tych murów zamierzchłej przeszłości — zdaje się, że konała tu ona tak długo, aż nie zamarła już całkiem, jeno zmroczniala w świat niewidzialny. [XF 29]
Wspominając „czy może nagle improwizując?” — jak podsuwa narrator — Piotr opowiada o swoim więzieniu, które okazuje się zarazem jak gdyby syntezą wymienionych wyżej budowli:
Wśród splątanych krużganków podziemnych kurytarzy, niemych kościołów i fantastycznych wież olbrzymiego klasztoru — sam jestem — mnich.
Złote kopuły odbijają się jedna w drugiej, głębokim, zielonawym połyskiem.
Przez zamarzłe gotyckie witraże zaledwo odróżniam ciemność zewnętrznego świata od mroku mojej celi. [XF 162]
Niezależnie od sporej ilości architektonicznych wariantów uprzywilejowaną pozycję w powieści gotyckiej zajmował zamek, z którym jako z rodowym gniazdem bohaterów związana była zazwyczaj krwawa tajemnica rodzinna. Przeszłość ciążyła nad nim okrutnymi gwałtami i zbrodnią czyniąc jego wnętrze przestrzenią szczególną, promieniującą demonizmem zła. Krążąc po „wspaniałych, ale odpychających grozą pokojach” hetmański potomek wyznaje:
Tu szereg katastrof okropnych się zdarzyło, tu przerażające tragedie rodzinne rozgrywały się cichą męką lub szałem morderstwa, stąd wywieziono mnie pacholęciem za granicę, abym po latach piętnastu powrócił jedynym dziedzicem fortuny i szaleństw — [MI 56]
15 E. Rzewuska, Elementy teatralne w powieściach Micińskiego. W zbiorze: O prozie polskiej XX wieku. Materiały Konferencji Ogólnopolskiej w Toruniu. Wrocław 1971, s. 49.
Utrwalona „rudym pismem poblakłej krwi” księga zbrodni jego rodu otwiera się przed nim w chwili zadumy na grobie pięknej prababki,, „która piersi swoich panien służebnych używała na poduszeczki do szpilek” i wspólnie z prałatem „dziewczęta wiejskie wieszała nad mrowiskami”. Doprawdy, trudno było nie zostać bohaterem gotyckim mając w żyłach tak piorunujące mieszanki...
Atmosfera miejsca napiętnowanego nieszczęściem i zbrodnią oddziaływać musiała na psychikę mieszkających lub znajdujących się tam osób — w tradycji gatunku często spotykamy obłąkanego, stroniącego od świata i ludzi właściciela zamku, przemyśliwającego najczęściej nad okrutną zemstą na rzeczywistych bądź wyimaginowanych wrogach. Podobny los i równie niesamowity koniec przypada w udziale ojcu Jarosława:
Po okropnej katastrofie narodowej na pół obłąkany nie wychodził więcej z pałacu, pracując niezmordowanie nad jakimiś kombinacjami, które w końcu wszystkie popalił. Spokojny i milczący zazwyczaj, miewał parekroć do roku napady szaleństwa — przebierał się w strój szkarłatny kata i ciężkim krzyżackim toporem rzucał w potwornej wielkości pień ustawiony w zbrojowni, żylasty i twardy jak krzemień, mnóstwem ran głębokich posieczony. Była to wizja dzikiej zemsty — która potwornym wężem oplotła i zdusiła umysł mego ojca.
Raz ostatni rzuciwszy topór brzeszczotem do połowy utkwiony — skona! na miejscu. [M I 56]
W Wicie sytuacja wygląda o tyle inaczej, że pan krzyżtoporskiego zamczyska, choć „porąbany jak pień [...], z uciętą ręką prawą i wydartym językiem” (W 146) pozostaje w pełni władz umysłowych, natomiast w wyniku rodzinnej tragedii obłędem dotknięta zostaje jego żona, a na najlepszej drodze do pomieszania zmysłów znajduje się syn, samobiczu-jący się za nieznane przewiny.
Obłąkanym panom towarzyszą zazwyczaj równie demoniczni służący. W Men6-Men6-Thekel-Upharisim!... taką postacią jest zdziczały stary wachmistrz, znawca wytapianych z ziół tajemniczych dekoktów. Widok jego — w czerkieskim kubraku, z czerwonym fezem na głowie, długą janczarką na piecach i zakapturzonym sokołem na ramieniu — wzbudza w okolicznych chłopach zabobonną trwogę. Funkcja służących i kamerdynerów polega zazwyczaj w tego typu utworach na dostarczaniu narratorowi podstawowych a niedostępnych informacji o przeszłości zamku i władającej nim rodziny26. Oddawszy ostatnią posługę umierającemu Xiądz Faust stwierdza:
Spowiedź kamerdynera była tak straszliwym wyznaniem historii mieszkańców tego pałacu, osobliwie zmarłej hrabiny, że tylko jej charakter najgłębszej tajemnicy zmuszał mnie obcować nadal z tymi ludźmi. [XF 80]
26 Zob. J a n i o n, Gorączka romantyczna, s. 240—241.
ELEMENTY GOTYCYZMU 14$